Poszło dokładnie o popiersie Ludwika Waryńskiego, które miało stanąć na jednej z ulic Warszawy, jak pisze "Rzeczpospolita".
Sęk w tym, że projekt został usunięty z budżetu warszawskiej Woli, która szukała oszczędności. Burmistrz Woli, Urszula Kierzkowska z PO, postanowiła wydać 100 tys. zł - bo na tyle oszacowano prace - na remonty przedszkoli.
Tymczasem dwa tygodnie później popiersie wróciło do projektu budżetu - ku zaskoczeniu radnych PO.
Okazało się, że tak skuteczne wpływy w stołecznym ratuszu i w Sejmie ma SLD. Warszawscy działacze odbyli oburzone rozmowy z kim trzeba w Platformie, postraszyli zerwaniem koalicji w innych dzielnicach i burmistrz musiała ulec - usłyszał dziennikarz "Rzeczpospolitej" od radnych Platformy.
Ale wpływ na zmianę decyzji miała mieć m.in. rozmowa lidera warszawskiego SLD Sebastiana Wierzbickiego z szefową PO w stolicy Małgorzatą Kidawą-Błońską, jak podała gazeta.
Warszawa jest miastem wielu poglądów. Skoro może stać tu pomnik Romana Dmowskiego, to może być i Waryński - kwituje Sebastian Wierzbicki, szef warszawskiego SLD.