Profesor Stanisław Kowalczyk powiedział, że i Czesi i Słowacy mają zastrzeżenia pod adresem polskiej żywności, a w swoim kraju mają przypadki, z którymi nie mogą sobie poradzić. Do dziś Czesi nie rozliczyli się do końca z afery alkoholowej, czyli zatruwania napojów alkoholowych alkoholem metylowym. Dalej pojawia się fakt, że kilka tysięcy litrów tego metanolu nie udało się znaleźć i gdzieś on prawdopodobnie krąży. Z drugiej strony mamy ten przypadek ze Słowacji, który jest niebezpieczny dla życia i zdrowia ludzi - mówi Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Szef inspekcji podkreśla, że w przypadkach nieprawidłowości, które zarzucają nam Czesi i Słowacy nie ma takich, które zagrażałyby życiu konsumentów. Jak mówi, susz jajowy, czy sól wypadowa nie powodowały zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi, choć proceder fałszerstwa był naganny. Tymczasem alkohol metylowy i salmonella są zagrożeniem dla życia konsumentów.
Polscy przedsiębiorcy skarżą się, że od kilku miesięcy na to, że w Czechach i na Słowacji trwa nagonka na polską żywność. Naszym przedsiębiorcom zarzuca się złą jakość produktów, co powoduje spadek sprzedaży. Na początku przyszłego miesiąca do Pragi na rozmowy ze swoim odpowiednikiem udaje się minister rolnictwa Stanisław Kalemba. Ministrowie będą rozmawiać między innymi o jakości żywności.