Policja źle sobie radzi ze ściganiem sprawców tych przestępstw, w których zagrabiony zostaje majątek o dużej wartości – wynika z danych, do których dotarł DGP. Jest i pozytyw: funkcjonariusze powoli, ale jednak poprawiają skuteczność w takich przypadkach.
– Fenomen statystyki polega na tym, że takie samo znaczenie ma znalezienie złodzieja zdezelowanego auta, co najnowszej maszyny budowlanej wartej miliony. Albo rozbój na uczniu, który traci kanapki, jak napad na bank – tłumaczy doświadczony oficer pionu kryminalnego.
Bo jeśli się weźmie pod uwagę przestępstwa kradzieży czy rozbojów, w których łupem pada tylko majątek o dużej wartości, to wykrywalność sprawców nie jest imponująca. Co więcej, jest też gorsza od ogólnej wykrywalności w danej kategorii. Takim jaskrawym przykładem są „przestępstwa rozbójnicze”, czyli rozboje, kradzieże i wymuszenia rozbójnicze. Generalnie w tej kategorii policja chwali się, że w ubiegłym roku wykrywała sprawców ośmiu na dziesięć przestępstw. Ale jeśli wziąć pod uwagę tylko te przestępstwa, w przypadku których straty mieszczą się w przedziale od 50 do 100 tys. zł, to skuteczność policjantów topnieje do 46,8 proc.! Gdy straty wynoszą między 100 a 500 tys. zł, jest już nieco lepiej, bo wpada sprawca co drugiego czynu, a gdy ginie majątek o wartości powyżej 500 tys. zł, sukcesem kończy się 63 proc. śledztw.
– Analizując te informacje, nie można powiedzieć, że jakość pracy policji jest tragiczna. Zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę, że takich skoków dokonują dobrze zorganizowane grupy przestępcze – ocenia Zbigniew Rau, były wiceminister spraw wewnętrznych i ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa.
Podobny mechanizm można zaobserwować w przypadku kradzieży. Z danych na oficjalnej stronie komendy głównej wynika, że w 2012 r. wpadał sprawca już co trzeciego takiego czynu. Ale jeśli wziąć pod uwagę przedział zagarniętej wartości 50–100 tys. zł, to policjanci znajdują sprawców już tylko 13,1 proc. czynów, a gdy wartość wynosi między 100 a 500 tys. zł – 17,7 proc. Dopiero w tych nielicznych przypadkach, gdy straty przekraczają 500 tys. zł, mundurowi mogą się pochwalić, że pracują skutecznie, bo rozwiązują ponad 63 proc. takich spraw. Zarówno w przypadku kradzieży, jak i rozbojów skuteczność pracy policji w 2012 r. była lepsza niż w 2011 r.
Powodów do niepokoju dostarcza analiza innej kategorii przestępstw. Policjanci znaleźli sprawców 94 proc. spośród niemal 600 zabójstw, które miały miejsce w zeszłym roku. Ale jeśli wziąć po lupę tylko te, w których posłużono się bronią palną, to wykryto 77 proc. sprawców. Na dodatek rośnie liczba zabójstw. W dwóch miesiącach 2012 r. było 80 morderstw, a w tym roku 100. Pytany o te dane minister Bartłomiej Sienkiewicz odrzucał winę policji, tłumacząc posłom z komisji spraw wewnętrznych, że to efekt „skomplikowanych procesów społecznych”.
Wykrywalność sprawców, którzy zabili z broni palnej, to tylko 77 proc.