Prokuratorzy mają zadaniowy czas pracy, nie muszą więc być przywiązani do biurek przez 8 godzin dziennie. Tymczasem w piśmie, do którego dotarliśmy, jeden z prokuratorów nakazał swojemu podwładnemu, by ten przez 2 miesiące dokładnie spowiadał się z planowanych i wykonanych zadań, a nawet z wyjść na posiłek. Pisemnie, dwa razy dziennie. Udało nam się ustalić, że chodzi o Janusza Śliwę, zastępcę prokuratora apelacyjnego w Krakowie, i jego podwładnego Henryka Stawickiego.

Niesmak

Takie zarządzenie budzi mój niesmak. Na pewno uwłacza godności prokuratora, którego dotyczy. Dyskredytuje go w oczach współpracowników. Czy narusza jego niezależność? Wiem, że powoduje co najmniej dyskomfort w pracy i pozbawia prokuratora prawa obrony – ocenia Małgorzata Bednarek, prezes Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów "Ad Vocem".
Jej zdaniem zwierzchnik ma całą gamę środków dyscyplinujących podwładnego i jeśli zachodzi taka konieczność, to powinien po nie sięgać, włącznie z postępowaniem dyscyplinarnym. Wtedy prokurator może się realnie bronić, np. przed sądem.
Reklama
To mobbing oraz rażąca obraza przepisów ustawy o prokuraturze, która mówi, że czas pracy prokuratora jest zadaniowy. W sprawie tego zarządzenia powinno być wszczęte postępowanie dyscyplinarne – słyszymy od śledczego, który chce zachować anonimowość.
To była suwerenna decyzja prokuratora przełożonego. W ramach nadzoru wewnętrznego jest w pełni uprawniony do żądania informacji o planowanych czy wykonanych przez każdego prokuratora czynnościach – informuje Piotr Kosmaty, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Przypomina, że w Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie obowiązuje regulamin wewnętrzny, który obliguje do pracy między godz. 7.30 a 15.30.
Zarządzenie zostało wydane, ale nie było wykonane – dodaje rzecznik prasowy. Uchylił je Artur Wrona, prokurator apelacyjny w Krakowie. Z przyczyn formalnych. Obecnie sprawę pod kątem ewentualnego naruszenia niezależności prokuratora bada Krajowa Rada Prokuratury (KRP).

Remedium

Dziś nie ma jednak odrębnego, szczegółowo uregulowanego trybu wnoszenia skarg na naruszenie prokuratorskiej niezależności.
Na gruncie obecnie obowiązujących przepisów KRP stała się komórką do załatwiania spraw kadrowych. Tymczasem jej głównym zadaniem powinno być strzeżenie niezależności. Istniały wątpliwości, czy prokurator z pominięciem drogi służbowej mógł zawiadomić KRP o jej naruszeniu – tłumaczy Jacek Skała, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.
W nowym kształcie prawa o prokuraturze, które proponuje minister sprawiedliwości, to się zmienia. Pojawia się realne narzędzie do walki z naciskami. Śledczy, który poczuje takie zagrożenie, będzie mógł złożyć skargę do KRP. W pierwszym etapie jej członek prowadziłby postępowanie wyjaśniające. Miałby prawo zapoznawać się z aktami postępowania, jak również z pisemnymi wyjaśnieniami. Mógłby też przesłuchać świadków.
Na podstawie wyników tych badań KRP miałaby decydować, czy doszło do naruszenia niezależności prokuratora. W takim przypadku rada mogłaby zobowiązać rzecznika dyscyplinarnego do wystąpienia z wnioskiem o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec osoby odpowiedzialnej za naruszenie.
Prokuratorzy pomysł oceniają pozytywnie, ale ze znakami zapytania.
Mam wątpliwości co do trybu procedowania według k.p.k. Obawiam się, że rada będzie powielać czynności zarezerwowane dla rzeczników dyscyplinarnych i dla sądów dyscyplinarnych – ocenia Małgorzata Bednarek.
W obecnym kształcie ustrojowym KRP nie jest reprezentatywna dla środowiska prokuratorskiego. Skupia tylko prokuratorów z apelacji i Prokuratury Generalnej. Żaden z nich nie ma kontaktu z prowadzeniem postępowań przygotowawczych, a więc ponoszeniem na co dzień ryzyka decyzji procesowej. Mam obawy, czy KRP w takim kształcie jest zdolna do bezkompromisowego strzeżenia niezależności – wskazuje prokurator Skała.
Dziś zgromadzenia, które wybierają prokuratorów do KRP, tylko w 25 proc. składają się z reprezentantów szczebla rejonowego, a w kolejnych 25 – okręgowego. Decydujący głos mają śledczy z prokuratur apelacyjnych (50 proc.).
Projekt ministerstwa każdemu z trzech szczebli daje po 1/3 delegatów – twierdzi prok. Skała. Uważa, że reprezentacja powinna być proporcjonalna: skoro w rejonach pracuje 66 proc. prokuratorów, to tylu przedstawicieli powinni mieć oni w zgromadzeniach.