Tylko dziś, do wczesnych godzin popołudniowych Polskie Linie Kolejowe odebrały ponad 30 zgłoszeń o wypaczających się szynach. Dwa odcinki; w pobliżu Opola i Strykowa musiały zostać zamknięte, bo tory były zdeformowane. Pociągi, które tam kursowały zostały skierowane na objazdy.
Jak mówi Robert Kuczyński z PLK, na niektórych odcinkach pociągi muszą zwolnić. Ograniczenia dotyczą odcinków o długości od 100 do 500 metrów. Przykładowo, kiedy normalna, dozwolona prędkość na określonym szlaku wynosi 120 kilometrów na godzinę, w czasie upałów skład nie może się rozpędzić powyżej 60-80 kilometrów na godzinę.
Robert Kuczyński przyznaje, że niektóre pociągi przyjeżdżają na stację docelową z opóźnieniem, ale zapewnia jednocześnie, że nie przekracza ono kilkunastu minut.
W czasie upałów szyny kolejowe mogą się rozgrzać nawet do 70 stopni Celsjusza. Wysoka temperatura jest też niebezpieczna dla trakcji kolejowej. Upał powoduje, że metal, z którego jest zrobiona staje bardziej elastyczny. W związku z tym, na niektórych odcinkach trakcja elektryczna opada. Maszyniści mają obowiązek zgłoszenia takiego faktu. Napraw dokonują ekipy zarządcy infrastruktury.
Do najpoważniejszej awarii doszło dziś w okolicach stolicy. Na torach podmiejskich nie działało zasilanie. Pociągi na linii Warszawa - Pruszków mogą mieć nawet godzinę opóźnienia. Przyczyny awarii nie są na razie znane.