Straszenie polityków referendum, które może zmieść ich z wygodnych foteli, staje się skutecznym sposobem na aktywizowanie prezydentów i burmistrzów. Mieszkańcy miast, którzy albo przeforsowali plebiscyt, albo nim zagrozili, mogą liczyć na oszałamiający wzrost aktywności swoich włodarzy. Najlepszym przykładem są działania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Podobnie jest w Piotrkowie Trybunalskim. Wcześniej rząd Donalda Tuska ofensywą inwestycyjną próbował wzmocnić prezydenta z PO w Elblągu.
Jak wynika z informacji DGP, warszawiacy mimo wcześniejszych decyzji nie zapłacą więcej od stycznia za bilety komunikacji miejskiej. Wkrótce prezydent stolicy złoży radzie miasta propozycję wycofania się z zadekretowanej już podwyżki. Pojawi się nowy cennik, który da przywileje warszawiakom, a większe koszty poniosą przyjezdni, czyli ci, którzy nie zagłosują w jesiennym referendum.
Mieszkańcy stolicy będą płacili odpowiednio 10 zł mniej za bilety miesięczne i 30 zł mniej za 90-dniowe niż osoba, która w Warszawie nie płaci podatków. Do zakupu biletów w obniżonych cenach będzie uprawniać Karta warszawiaka. Docelowo karta ma także uprawniać do zniżek w miejskich instytucjach kulturalnych, sportowych czy przy wypożyczaniu rowerów miejskich Veturilo.
Ale nie tylko w Warszawie utrata władzy mobilizuje. Doskonale widać to w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie referendum w sprawie odwołania prezydenta odbędzie się 15 września. Nagle znalazło się 5 mln zł na remonty dróg. I opozycja, i radni byli zaskoczeni, bo te pieniądze pojawiły się nie wiadomo skąd. Okazało się, że tak duże oszczędności udało się uzyskać w poszczególnych referatach i na przetargach.
Reklama
Na przykład miejski ośrodek kultury zrezygnował z remontu parkingu. Z kolei niedawno w Elblągu, gdzie wprawdzie prezydent został już odwołany, PO, by nie stracić miasta, wezwała na pomoc rząd. Premier i ministrowie obiecali m.in. wydłużenie działania i powiększenie strefy ekonomicznej, zniesienie ograniczeń w ramach małego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim czy budowę sądu okręgowego, dróg i kolei do Gdańska.
Chęć nie tylko lokalnych włodarzy, lecz także wspierających ich ugrupowań do utrzymania władzy może oznaczać, że wkrótce skorzystają mieszkańcy Gryfic, Nidzicy, Gostynina czy Ornety. Oni także niebawem idą do urn.