- Obok mnie stała kobieta, była bardzo wzruszona. Mówiła: "Jestem tutaj. Przyszłam i czuję, że dostaję bardzo dużo". To daje poczucie, że nie jesteśmy same - relacjonowała Kazimiera Szczuka w I Programie Polskiego Radia. Przekonywała przy tym, że w Polsce projekt "Nazywam się Miliard" już się przyjął, bo z roku na rok rośnie liczba osób, które go popierają.
Na reakcję Julii Pitery z PO nie trzeba była długo czekać. Jej zdaniem, tak może mówić tylko ktoś, kto nie zna relacji międzyludzkich w małych miasteczkach.
- Kobieta z małego miasteczka, którą dołuje mąż, nie wyjdzie na rynek swojego miasta i nie będzie tańczyć. To jest problem, który należy rozwiązać konkretnymi działaniami - przekonywała.
Szczuka dowodziła z kolei, że jedno drugiemu nie musi przeczyć. I apelowała, żeby nie skazywać Polek w małych miasteczkach na taką wizję.
- Może dożyjemy tego momentu, kiedy media nie będą mogły nie transmitować tej akcji. Bo to będzie moment na całym świecie najważniejszy. Tutaj widać bardzo silną tradycję myślenia o prawach kobiet w kategoriach kropli, która drąży skałę, wspólnotowego działania, które nie wymaga pieniędzy, tylko organizacji - skwitowała Kazimiera Szczuka.
Z danych wynika, że przemocy fizycznej i seksualnej doświadcza w Polsce od 700 tys. do 1 mln kobiet, w tym ofiarami gwałtów pada od 200 do 250 tys.