List biskupów, w którym Kościół straszy "ideologią gender" jest zbyt agresywny. Teza, iż za wszelkie zło odpowiada "ideologia gender", wydaje mi się fałszywa - mówi w wywiadzie dla "GW" o. Kozacki. Dominikanin przeciwny jest jednak elementom propagandowym wykraczający poza obiektywne studia na temat płci kulturowej.

Reklama

W demokratycznym kraju każdy - również Kościół - ma prawo dążyć do zmian w prawie, które uważa za słuszne - mówi Kozacki, odnosząc się do pytania, czy słusznie Kościół chciałby prawa zgodnego z katechizmem i nauką Kościoła. - Wolałbym jednak, byśmy domagając się zmian w prawie, wyobrazili sobie Kościół w kraju, w którym katolicy są mniejszością - podkreśla.

Jestem np. przeciwnikiem religii w szkole. Kościół włożył olbrzymi wysiłek w projekt, który przyniósł nieproporcjonalnie małe owoce - stwierdza prowincjał dominikanów. - Okazuje się, że notujemy więcej strat niż zysków. Jak się popatrzy na pokolenia ludzi, którzy mieli w szkole religię od przedszkola do matury, to ich średnia wiedzy katechetycznej jest coraz gorsza - dodaje.

Według o. Kozackiego nie powinno się piętnować duchownych za wypowiedzi, które nie dotyczą kwestii fundamentalnych, czyli zgodności z nauczaniem Kościoła. - Jeśli duchowni nie podważają nauki Kościoła, to zamykanie im ust jest nadużyciem. Jestem za wolnością wypowiedzi ks. Oko i ks. Bonieckiego - mówi.

Reklama

Zdaniem duchownego papież Franciszek nie jest modernistą. - Jest w Polsce taka tendencja, by strzelać Franciszkiem w biskupów - twierdzi.

Kozacki obawia się jednak legalizacji związków partnerskich. - Nie wierzę jednak, że się w tym miejscu zatrzymamy - mówi. Nie jest natomiast przeciwny "by te osoby odwiedzały się w szpitalu czy dziedziczyły swój majątek".

Dla wzrostu człowieka pełny model z ojcem i matką jest optymalny. I warto trzymać się tej zasady, że to jest nasz wzór. To nie zawsze się udaje, inne rodziny też wymagają szacunku, a nie potępienia. Ale to nie znaczy, że mamy zrezygnować z wzoru. Dziecko, które ma ojca i matkę, będzie dobrze wyposażone emocjonalnie - kobieta ma inną wrażliwość niż mężczyzna. Oboje się uzupełniają i dostarczają dziecku wszystkiego, co pozwoli mu poznać świat i radzić sobie w nim jak najlepiej - tłumaczy swoje stanowisko.

W szczególnych przypadkach o. Kozacki dopuszcza rozwiązania wykraczające poza zasady. - W konkretnej sytuacji dobre dla dzieci może być to, co wykracza poza zasady, a adopcja przez parę homoseksualną może być lepsza niż dom dziecka - mówi.