Adres kalkulatora krążył w sieci kilka dni po wyborach, kiedy nie było już wątpliwości, że system komputerowy, który miał usprawnić liczenie głosów, zawiódł. Jak pisze "Wprost", taki scenariuszy był do przewidzenia, ponieważ system miał bardzo podstawowe błędy. Nie był też odpowiednio zabezpieczony sposób przesyłu danych do centrali, co teoretycznie miało dawać nieco bardziej zorientowanym internautom możliwość manipulacji. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>
Jak podaje tygodnik, wiele wad kalkulatora mogło wynikać z tego, że napisała go 23-letnia studentka, która z Nabino związała się ledwie w kwietniu 2014 roku. Wcześniej miała pisać gry komputerowe. "Wprost" przywołuje nawet wpisy, jakie miały się pojawiać na forach informatycznych. Jeden z nich brzmiał: Pani Agnieszko, naprawdę współczujemy, jesteśmy z panią!
Ale to nie koniec. W poniedziałek dzień po wyborach na tych samych forach miały się pojawiać wpisy informatyków pracujących dla PKW. - Dajcie spokój, tu nie ma czego komentować nawet. Po 36 godzinach idę wreszcie spać. Dobranoc - brzmiał jeden z nich.
Nabino nie tylko dla PKW
"Wprost" wylicza urzędy, dla których wypełniała zlecenia firma Nabino - odpowiedzialna za przygotowanie wadliwego systemu informatycznego. W 2011 roku stało półtora miliona złotych za wykonanie zlecenia dla Centrum Projektów Informatycznych nadzorowanych przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Strona jednak nie działała. Dwa lata później, według resortu, wynik prac Nabino wciąż był weryfikowany.
Łódzka firma pracowała również dla resortu rolnictwa, dla którego miała przygotować rejestr rolników korzystających z pomocy unijnej. Na stronie jednak nie ma nic poza informacją, że dane osób indywidualnych nie mogą być publikowane. Od MON zaś Nabino dostało m.in. zlecenie utrzymania wortalu promocji obronności.
CZYTAJ WIĘCEJ:Skąd się wzięły problemy PKW? Zaczęło się od pewno przetargu >>>