Przemysław Kuk z NBP powiedział IAR, że powrót tych najmniejszych bilonów na rynek jest dla banku korzystny, bo nie trzeba wybijać kolejnych monet. Szczególnie, że spośród ponad 14 miliardów monet, które są teraz w obiegu, ponad połowa to jedno- dwu- i pięciogroszówki. Ludzie często wrzucają je do słoików czy szuflad i te monety tam zalegają. A przecież są potrzebne, bo sklepy w celach marketingowych ustawiają ceny z 99 groszami na końcu.
CZYTAJ TAKŻE: Zgorszeni groszami. Ile z "Góry grosza" trafiło do domów dziecka?>>>
Kuk zaznaczył jednocześnie, że NBP nie jest bankiem komercyjnym. To oznacza, że ma bardzo mało oddziałów, a przez to małą liczbę rąk pracy polegającej na zliczaniu monet.
Przemysław Kuk przyznał, że Góra Grosza kiedyś zwróciła się do NBP z prośbą o pomoc. Dwa lata temu jednak nie było na to czasu. Bank przygotowywał wtedy wprowadzenie do obiegu zmodernizowanych banknotów. Brakowało też woli, gdyż NBP postulował wtedy wycofanie z obiegu monet jedno- i dwugroszowy.
Góra Grosza zebrała w poprzedniej akcji ponad 2,5 miliona złotych. Jednak 900 tysięcy zostało wydanych na przeprowadzenie zbiórki. Prawie 250 tysięcy złotych trzeba było na przykład zapłacić firmie za policzenie trzystu ton miedziaków.