Mimo, że problemów nie brakuje m.in. wysokie koszty wydobycia, niskie ceny węgla na świecie, konkurencja z importowanym surowcem z Rosji, są chętni by zainwestować w ten biznes.
"PD Co, spółka córka australijskiej Prairie Mining Ltd., duże nadzieje wiąże z koncesją wydobywczą na 30 lat obok lubelskiej Bogdanki. Chce rocznie pozyskiwać 6-7 mln ton (w zeszłym roku wszystkie nasze kopalnie wydobyły 72,5 mln ton)", informuje "Gazeta Wyborcza". Szacuje się, że inwestycja miałaby kosztować około 2,5 mld zł.
Ale kopalnię w woj. małopolskim chce postawić Ex-Coal – to spółka zależna Kopeksu, krajowego potentata w produkcji sprzętu górniczego. Wydobycie ma się rozpocząć w 2020 roku, a budżet potrzebny do uruchomienia pierwszej ściany oszacowano na 1,7 mld zł.
"Prywatna kopalnia może także powstać w wałbrzyskim zagłębiu węglowym w Nowej Rudzie. Inwestor to spółka Coal Holding należąca również do australijskiej Balamara Resources Ltd.", dodaje "Gazeta Wyborcza".
Sukces nowym inwestycjom miałyby zagwarantować zmiana technologii wydobycia (np. pochyłe tunele zamiast szybów), a także dostosowanie wynagrodzeń do wydajności pracy i zniesienie przywilejów górniczych w tym m.in.: barbórki i trzynastych pensji.
Podobny system wynagrodzeń sprawdził się już w prywatnych kopalniach: PG Silesia w Czechowicach-Dziedzicach należącej do Czechów z firmy EPH oraz lubelskiej Bogdance. Tam przywileje podlegają negocjacjom ze związkami zawodowymi i mogą być zawieszane w przypadku gorszej koniunktury rynkowej", kwituje gazeta.