Turyści skarżą się, że niektórzy wstają wczesnym rankiem tylko po to, by wygrodzić sobie miejsce i wracają dopiero po śniadaniu, kiedy znalezienie wolnego kawałka do plażowania graniczy z cudem. Zwłaszcza że turyści uprawiający parawaning wygradzają coraz większe obszary bałtyckiego piasku. Z odsieczą pokrzywdzonym plażowiczom przychodzi jednak Okręgowa Rada Adwokacka w Łodzi, która na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych dokonała oceny prawnej zjawiska. Choć problem z punktu widzenia adwokatury może nie jest bardzo ważki, jednak ekspertyza jest całkiem na serio.
Konkluzje? Rzecznik łódzkiej ORA Piotr Kaszewiak nie ma wątpliwości: absolutnie nie można rezerwować miejsca na plaży parawanem. Plaża jest miejscem publicznym i samodzielne wydzielanie dla naszej wygody i według własnego upodobania określonej części do naszego wyłącznego użytkowania można porównać do wydzielenia sobie takiej strefy w centrum Łodzi na ruchliwym pasażu. Oznacza to, że taki parawan możemy po prostu zignorować, zająć miejsce w strefie nim oznaczonej i nikt nie ma prawa nas wyprosić - informuje adwokat.
Reklama
Siłą rzeczy miejsce na plaży jest ograniczone i może się zdarzyć, że nie wszyscy się zmieszczą. Wówczas oczywiście obowiązuje zasada: kto pierwszy, ten lepszy, przy czym - jak podkreślają łódzcy adwokaci - zasada ta odnosi się do ludzi, a nie rzeczy, które mają miejsce dla ludzi rezerwować. Adwokaci radzą, by w przypadku, gdy obciągnięte materiałem kijki pozbawiają innych możliwości skorzystania z plaży, po prostu je usunąć.
Parawan, który pozostawiono i nie możemy ustalić jego właściciela, można w zasadzie potraktować jako rzecz znalezioną, która powinna być zwrócona właścicielowi. Brak przeszkód, aby znaleziony parawan złożyć i pozostawić na piasku. Istotą parawanów nie jest wydzielanie prywatnych plaż w miejscu publicznym, lecz osłona przed piaskiem czy wiatrem. Skoro nikt nie wypoczywa w jego obrębie, oznacza to, że jest zbędny i tym bardziej należy go usunąć, jeśli utrudnia wypoczynek innym - radzi łódzka ORA.