Sprawa ma być omawiana na najwyższym szczeblu. W spotkaniu wezmą udział: odpowiedzialny za modernizację armii wiceminister Czesław Mroczek, generałowie zajmujący się zakupami i najprawdopodobniej wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak. Chodzi o drony bojowe. Jeszcze w czerwcu Mroczek deklarował, że sprzęt zostanie kupiony w drodze negocjacji międzyrządowych, a na początku lipca sprawa stanie na posiedzeniu Rady Ministrów. Rozmowy prowadzono z Amerykanami, Izraelczykami i Brytyjczykami. Teraz najprawdopodobniej formuła zakupu zostanie zmieniona. Być może zostanie rozpisane postępowanie skierowane tylko do wybranych firm.
Dlaczego decydenci w MON zmienili zdanie? Wydaje się, że jest to związane z podpisaniem umowy o współpracy przez polskiego producenta bezzałogowców WB Electronics z koncernem zbrojeniowym Thales. „Umowa zakłada budowę polskiego BSP (bezzałogowy statek powietrzny – red.) klasy taktycznej średniego zasięgu Gryf bazującego na doświadczeniach i technologiach systemu Watchkeeper 450. Współpraca zakłada budowę BSP Gryf w polskich zakładach i zgodnie z wymaganiami MON” – czytamy w oświadczeniu spółki.
MON powtarza, że chce stawiać na polski przemysł. Tym bardziej zaskakujące byłoby niedopuszczenie Polaków do udziału w przetargu. – Postulowaliśmy, by był on skierowany do naszego przemysłu, ale w oparciu o współpracę z partnerami zagranicznymi. Umowa międzyrządowa to zasadniczo zamówienie na zewnątrz. Wtedy w kraju można stworzyć tylko możliwości serwisowe – wyjaśnia Piotr Wojciechowski, prezes WB Electronics, największego prywatnego przedsiębiorstwa zbrojeniowego w Polsce.
O ile przy największych bezzałogowcach jesteśmy na etapie „wyboru procedury wyboru dostawcy”, o tyle w przypadku mniejszych statków rozpoznawczych – kryptonim Orlik i Wizjer, postępowanie już trwa i zostało skierowane do polskich firm. – Rozstrzygnięcie w przetargu ma nastąpić w pierwszej połowie przyszłego roku – informuje płk Jacek Sońta, rzecznik MON. Wiadomo, że oferty złożyły trzy firmy. Wspomniane WB Electronics, PZL Okęcie – spółka wchodząca w skład grupy Airbus i państwowa Polska Grupa Zbrojeniowa.
Reklama
W przypadku wygranej tej ostatniej poddostawcą ma być firma Aeronautics z Izraela, której wcześniejsza współpraca z MON zakończyła się skandalem. Spółka miała dostarczyć bezzałogowce, ale tego nie zrobiła. – 28 września 2012 r. odstąpiliśmy od umowy w związku z niedotrzymaniem postanowień umowy z winy wykonawcy – wyjaśnia płk Sońta. I dodaje, że inspektorat uzbrojenia złożył do Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa zawiadomienie o uzasadnionej potrzebie wszczęcia postępowania sądowego. Aktualnie sprawa jest procedowana. A w MON trwają analizy prawne, czy firma Aeronautics może brać udział w przetargach resortu.
– Sprawa zerwania kontraktu przez MON na dostawę systemów BSP firmy Aeronautics nie stanowi odniesienia do naszych obecnych działań, gdyż przedmiotem naszej współpracy z Aeronautics jest system BSP kategorii MINI typu Orbiter – wyjaśnia Grzegorz Szymański, dyrektor biura ds. public relations Polskiej Grupy Zbrojeniowej. – Siły Zbrojne RP z powodzeniem eksploatują produkty tej firmy – SBSP typu Orbiter I oraz Orbiter IIB. Biorąc pod uwagę, że maszyny te są z powodzeniem wykorzystywane przez 23 kraje świata oraz najbardziej wymagającego odbiorcę, jakim są m.in. Wojska Specjalne RP, jesteśmy przekonani o słuszności przyjętej przez nas koncepcji – dodaje.
Zupełnie inne zdanie ma na ten temat gen. Waldemar Skrzypczak, który jako wiceminister obrony zerwał kontrakt z Aeronautics. – Dziwi mnie to, że Polska Grupa Zbrojeniowa na własne życzenie traci wiarygodność. Aeronautics miała dostarczyć istotny sprzęt naszej armii, która pilnie go potrzebowała w Afganistanie. Nie zrobiła tego. Ta firma powinna mieć kilkuletni zakaz funkcjonowania na polskim rynku zbrojeniowym – stwierdza wojskowy.