Skandal na lotnisku im. Chopina - informuje tvn24.pl. Jak wyjaśnia portal, kontrolerom, sprawdzającym czujność ochrony portu lotniczego, udało się wnieść na teren strzeżony atrapy bomb i broni. Nawet kiepsko podrobione dokumenty nie zwróciły uwagi ochroniarzy. Na 10 prób 10 razy ochrona zawodziła. Więcej nie powiemy, szczegóły kontroli chronią klauzule tajemnic - tłumaczy portalowi resort infrastruktury. Rzecznik firmy ochroniarskiej nie chce odpowiedzieć na zarzuty Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Zapewniam, że działaliśmy i działamy zgodnie z najwyższymi standardami europejskimi - tłumaczy rzecznik Konsalnetu, Bartosz Pawłowski.
Sprawa była na tyle poważna, że od razu spotkało się czterech ministrów - szefowie MSWiA, MON, infrastruktury i koordynator służb specjalnych. Po tym spotkaniu Polskie Porty Lotnicze wypowiedziały umowę Konsalnetowi - firma będzie pilnować jeszcze lotniska przez 180 dni. Co po tym okresie? Rząd chce zmienić prawo lotnicze, tak by albo to właściciele portów tworzyli korpusy ochrony, albo też zostanie powołana specjalna Służba Ochrony Lotnisk.