Zastępca koordynatora służb specjalnych ostrze krytyku kieruje w stronę byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Sugeruje wręcz, że Paweł Wojtunik przez celowy brak zainteresowania sprawami warszawskimi zapewnił bezkarność wyłudzaczom. Jak przypomina redaktor naczelny "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski, kilka osób w cudowny sposób stało się właścicielami działki wartej około 160 milionów złotych.
Kiedy CBA kierował Paweł Wojtunik, można było odnieść wrażenie, że był zakaz zajmowania się Warszawą - i takie są również opinie funkcjonariuszy. Bo Warszawa to wielka polityka, a my się polityką nie zajmujemy - odpowiada na to Maciej Wąsik.
Wyjaśnia również, jak według ustaleń służb wyglądał proceder wyłudzeń atrakcyjnych stołecznych gruntów.
Znajduje pan fałszerza, który produkuje akt notarialny. Z tego podrobionego dokumentu wynika na przykład, że pańska babcia tuż przed śmiercią uzyskała od sąsiadki, która była na przykład właścicielką kamienicy, prawa do tej nieruchomości. Później idzie się z takim dokumentem do właściwej kancelarii adwokackiej i ona przeprowadza całe postępowania - tłumaczy Wąsik. - W ubiegły poniedziałek prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące jedne z kamienic przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. Na podstawie fałszywego roszczenia doszło do próby wyłudzenia tej nieruchomości od miasta.
Zdaniem zastępcy koordynatora specsłużb w Warszawie "na pewno" działa gang zajmujący się tym procederem.
Chciałem też przypomnieć, że w tej sprawie zginął człowiek. Pewna kobieta - Jolanta Brzeska - opierała się jednej z kancelarii, nie chciała opuścić swojego mieszkania i znaleziono ją spaloną w Lesie Kabackim. (...) Mam nadzieję, że pojawią się okoliczności, które pozwolą rozwiązać tę zagadkę - podsumowuje Maciej Wąsik.