"Jest mi po prostu wstyd", miała napisać w złożonym w prokuraturze zawiadomieniu. "Przez sześć ostatnich lat zapomniała wpisać m.in. w 2012 roku 2 mln zł odszkodowania od miasta Warszawy i 6,3 mln zł zapłaty tytułem aktu notarialnego od pewnej spółki (o nazwie Plater)", podaje też "Rzeczpospolita.
Według Kruk w 2013 roku posiadane przez nią środki wynosiły 3,5 mln zł, ale śledczy mają w tej sprawie inne zdanie i przypuszczają, że kwota jest większa. - Przestępstwo jest umyślne, więc badamy także zamiar – mówi szef Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, która prześwietla oświadczenia Kruk.
"Rzeczpospolita" przypomina, że dowodem na to, że może chodzić o dziesiątki milionów, mogą być informacje warszawskiego ratusza, po które sięgną śledczy.
"Podawałam informacje, które pamiętałam, lub przepisywałam z oświadczenia z poprzedniego roku" - przekonuje Kruk.
Ukarana już po odejściu z pracy
"Rzeczpospolita" podaje też, że kobieta została ukarana dyscyplinarnie już po złożeniu rezygnacji z pracy. Ukarano ją "obniżeniem stopnia służbowego urzędnika służby cywilnej z VI na V stopnień, co nieznacznie obniżyło jej wynagrodzenie - z 1,45 do 1,25 tzw. stawki bazowej. Orzeczenie o ukaraniu urzędniczki wydała dopiero 12 września, tydzień po tym, gdy Kruk odeszła z resortu na własną prośbę".