Prof. Piotr Skubała z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego wyjaśnia, że smog tworzą drobne cząsteczki - toksyczne substancje zawarte w powietrzu. Ich stężenie powietrzu zależne jest od warunków atmosferycznych.

Reklama

W kontekście smogu mówi się zwłaszcza o PM 2,5 oraz PM 10. PM (particulate matter), co oznacza pył zawieszony. PM2,5 to pyły mające do 2,5 mikrometrów średnicy (mikrometr to tysięczna część milimetra), a PM10 - do 10 mikrometrów. Powstają one podczas spalania (zwłaszcza - w nieodpowiednich warunkach) drewna, węgla czy odpadów. - Te pyły to bardzo drobne substancje. Kiedyś przejmowaliśmy się sadzami, czyli cząsteczkami większych rozmiarów, które nie są aż tak niebezpieczne. Dziś zdajemy sobie sprawę, że niebezpieczne są cząsteczki jeszcze drobniejsze, które wchłaniamy - oddychając - opowiada prof. Skubała i dodaje, że pyły te ze względu na swoje niewielkie rozmiary łatwo mogą przeniknąć do organizmu i powodować choroby.

Podczas spalania, np. węgla, powstają nie tylko pyły, ale i szkodliwe związki - m.in. benzopiren. - Jesteśmy czerwoną plamą na tle Europy i świata, jeśli chodzi o ilość tego rakotwórczego związku w powietrzu - podkreślił ekolog.

Jeśli chodzi o Polskę, problemem jest nie tylko oparcie naszej energetyki na węglu, ale i fakt, że w gospodarstwach domowych, w piecach, pali się np. nieprzystosowanym do tego węglem niskiej jakości czy nawet odpadami.

- Czymś kuriozalnym i szokującym jest, jeśli ktoś spala w piecu odpady. Podobnie ze spalaniem miałów czy odpadów węglowych - nie powinniśmy tego spalać, bo to bardzo niebezpieczne dla zdrowia - podkreśla ekspert.

- Wszyscy jesteśmy winowajcami, każdy z nas prywatnie przyczynia się do smogu - dodaje.

Reklama

Prof. Skubała zaznacza, że smog staje się szczególnie zauważalny, kiedy nie ma opadów ani wiatru. Przy wysokim ciśnieniu, słonecznej, bezwietrznej pogodzie zanieczyszczenia nie są rozwiewane, zwłaszcza w miejscowościach, które znajdują się w zagłębieniach terenu.

- Ale zagrożenia związane ze spalaniem węgla, odpadów, istnieją cały czas. A warunki atmosferyczne tylko czasem sprzyjają temu, że nie odczuwamy tych zagrożeń bezpośrednio - podkreślił.

- Moglibyśmy się cieszyć piękną zimową pogodą, ale w zasadzie powinniśmy siedzieć w domach - komentuje ekolog. Zwraca uwagę, że kiedy ogłaszany jest alarm smogowy, mieszkańców miast zachęca się do pozostawania w domach. Chodzi zwłaszcza o kobiety w ciąży, rodziców z małymi dziećmi czy osoby starsze. Prof. Skubała zaznacza, że pyły czy szkodliwe związki i tak się do mieszkań dostają. - W domu powietrze też nie jest zdrowe. Szkodliwych związków jest tylko trochę mniej - mówi.

- Porady, żeby nie wychodzić z mieszkania, nie są rozwiązaniem - ocenił.

Według niego, aby poprawić sytuacje, należałoby m.in. wprowadzić regulacje dotyczące tego, co można w piecach spalać, a potem egzekwować od mieszkańców wypełnianie tych przepisów. - Musi to być na tyle skuteczna bariera, by nikt nie odważył się włożyć plastiku do pieca. Powinny być też ustalone standardy, jakiej jakości węgiel może być spalany w gospodarstwach domowych - dodaje naukowiec.

Systemową walkę ze smogiem można również prowadzić ograniczając ruch samochodowy w miastach - np. tworząc strefy, gdzie samochody starszej generacji nie mają prawa wjazdu.

Ekspert sugeruje, że nie trzeba czekać na ruch władz, by pomóc w walce ze smogiem. O czyste powietrze zadbać może każdy, na własną rękę - między innymi dbając o to, czym zimą pali się w domu - nie tylko u siebie, ale i u najbliższych. Pomocne może się też okazać częstsze korzystanie z komunikacji publicznej zamiast z samochodu. - W walce ze smogiem możemy też pomóc dbając o zieleń, traktując każde drzewo jako skarb, który może pomóc. Drzewa są bowiem naturalnymi filtratorami zanieczyszczeń - kończy prof. Skubała.