Choć pierwsze informacje wskazywały, że cudzoziemcy mieli styczność z materiałami wybuchowymi, wykluczyły to dalsze badania. Nigdy nie przedstawiono im zarzutów. - Postępowanie zostało umorzone ze względu na brak danych uzasadniających podejrzenie popełnienia przez nich przestępstwa - informuje naczelniczka śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej Małgorzata Bednarek.
Niewłaściwe kontakty
To prawdopodobnie Tunezyjczyk i Algierczyk, o których zatrzymaniu mówił w zeszłym roku w wywiadzie telewizyjnym minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Ich sprawę prowadził śląski wydział Prokuratury Krajowej.
- Materiał niejawny, zgromadzony przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, mógł wskazywać na niewłaściwe kontakty tych panów - powiedziała prok. Bednarek. Prokuratura nie chce ujawnić o jaki konkretnie kontakty chodzi, tłumacząc, że są to informacje objęte tajemnicą państwową.
- Zatrzymanie nastąpiło z uwagi na to, że specjalne urządzenie wskazywało na to, że panowie ci mieli jeszcze dodatkowo styczność z materiałem wybuchowym - dodaje naczelniczka.
Powołani w tej sprawie biegli z laboratorium kryminalistycznego wykluczyli jednak, by zatrzymani mieli cokolwiek wspólnego z tworzeniem ładunków wybuchowych. Mężczyźni zostali zwolnieni z aresztu. W Polsce przebywali legalnie.
Trzeci podejrzany
W areszcie pozostaje jeszcze trzeci obcokrajowiec zatrzymany podczas ŚDM - 48-letni Irakijczyk Sinan A.H. Zarzut: posiadanie śladowych ilości materiałów wybuchowych. Jak wyjaśniała prokuratura, termin śladowe ilości oznacza, że u zatrzymanego nie stwierdzono takiej ilości materiału wybuchowego, która mogłaby spowodować wybuch.
Mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia. Nie przyznaje się do winy, zaprzecza by miał kontakt z substancjami wybuchowymi. Śledztwo w jego sprawie prowadzi łódzka prokuratura.