Profesor został powołany do trybunału w miejsce prof. Krzysztofa Ślebzaka, wybranego przez Sejm poprzedniej kadencji, ale niezaprzysiężonego przez prezydenta Andrzeja Dudę. Został zaprzysiężony w nocy przed wydaniem wyroku TK w sprawie pierwszej z tzw. ustaw naprawczych nowelizujących przepisy o sądzie konstytucyjnym. W wyroku tym TK orzekł m.in., że sędzia Morawski został wybrany na zajęte już miejsce, w związku z czym przez ponad rok – do wygaśnięcia kadencji poprzedniego prezesa Andrzeja Rzeplińskiego – prof. Morawski nie był dopuszczony do orzekania.
Zmieniło się to dopiero w grudniu 2016 r. i od tego czasu zdążył uczestniczyć w wydaniu jedynie pięciu wyroków. Przyczynił się do wydania kontrowersyjnych orzeczeń w sprawie zgodności z ustawą zasadniczą nowelizacji prawa o zgromadzeniach, która wprowadzała preferencje dla organizatorów zgromadzeń cyklicznych (takich jak miesięcznice smoleńskie), czy w sprawie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Ten drugi wyrok otworzył drogę Prawu i Sprawiedliwości do skrócenia kadencji członkom KRS.
Ostatnie miesiące to bardzo trudny czas dla prof. Morawskiego. Jego słowa o skorumpowanych sędziach i konstytucji, która jest dramatem, wywołały burzę. Zwłaszcza że padły podczas sympozjum w Oksfordzie na temat kryzysu konstytucyjnego w Polsce. Profesor przeprosił za swoje słowa.
Ocenianie postaci sędziego Morawskiego tylko przez pryzmat ostatnich lat byłoby jednak krzywdzące. Był wybitnym specjalistą w dziedzinie teorii prawa, autorem setek publikacji i stypendystą Fundacji Humboldta oraz licznych światowych uniwersytetów: od Kilonii przez Glasgow po Sydney.
– Był jednym z najbardziej znanych i cenionych polskich filozofów prawa. Jego książka pt. "Główne problemy współczesnej filozofii prawa" wprowadziła całą dyscyplinę w nowe czasy, zwróciła uwagę młodszego pokolenia badaczy na problemy i procesy wcześniej niedostrzegane, spory filozoficzne, które toczyły się w świecie zachodnim, a nie były widoczne zza żelaznej kurtyny – mówi dr Karol Dobrzeniecki z Katedry Teorii Państwa i Prawa na UMK, najpierw student, a potem współpracownik prof. Morawskiego. – W katedrze stworzył zespół złożony z niespokojnych duchów, osób o bardzo różnych światopoglądach i temperamentach, połączonych wspólną pasją do filozofii prawa. Nigdy nie był promotorem ingerującym czy narzucającym swoją wizję. Nie lubił tracić czasu na zajmowanie się opracowywaniem zgranych tematów, szukał inspiracji, zjawisk nowych, cenił oryginalność i intelektualne prowokacje. Chciał napisać kolejne książki o republikanizmie, suwerenności, prawie międzynarodowym – dodaje dr Dobrzeniecki.
Śmierć jednego z sędziów dublerów skłania do postawienia pytań o przyszły kształt TK. Jakkolwiek brutalnie by to zabrzmiało, otwiera się bowiem szansa na chociaż częściowe załagodzenie kryzysu konstytucyjnego. Mogłoby się tak stać, gdyby prezydent Andrzej Duda zaprzysiągł w miejsce zmarłego prof. Ślebzaka. Zwłaszcza że po wyroku TK, z którego wynikało, że trzech z pięciu kandydatów do TK wybranych przez Platformę Obywatelską zostało wybranych prawidłowo, prezydent tłumaczył, że nie może ich powołać, ponieważ ich miejsce zajęli już sędziowie Cioch, Muszyński i Morawski. Eksperci zwracają uwagę, że o ile do tej pory głowa państwa mogła się tłumaczyć tym, że przyjmując ślubowanie od sędziów dublerów, nie znała wyroku TK, to teraz nie ma już tej wymówki. Zaprzysiężenie innej osoby niż prof. Ślebzak będzie oznaczało, że prezydent Duda popełni delikt konstytucyjny.
Z drugiej strony trudno się spodziewać zaprzysiężenia prof. Ślebzaka, które byłoby niejako przyznaniem, że wybór pozostałych dwóch sędziów: Muszyńskiego i Ciocha, odbył się z naruszeniem prawa. Pozostaje więc pytanie, jaki status będzie miała inna osoba powołana w miejsce sędziego Morawskiego.
– Jak głosi rzymska maksyma: Ex iniuria ius non oritur – z bezprawia nie rodzi się prawo. Każda osoba, która w jego miejsce będzie wstępować, będzie miała podobny status prawny. Zajmie miejsce, które było już wcześniej obsadzone przez wybranego, a niezaprzysiężonego prof. Ślebzaka. Dopóki kwestia tych trzech sędziów dublerów nie zostanie prawnie rozwiązana, dopóty każdy, kto w ich miejsce będzie powoływany, będzie miał status dublera dublera – nie ma wątpliwości prof. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.