Prokurator generalny na łamach tygodnika Sieci przekonuj, że ta sprawa ma dwie perspektywy. - Z jednej strony porządek ustawowy nakazuje reakcję na zachowania wykraczające poza przepisy prawne. W tym wypadku uważam, że postępowania karne nie przyniosą oczekiwanego efektu: tu należy stosować Kodeks wykroczeń. Czyli postępowania mandatowe - mówi. - Jeśli ktoś chce w ten sposób manifestować poglądy, to proszę bardzo, ale musi się liczyć z konsekwencjami. Tyle, że nie będą to konsekwencje karne, bo nie mają uzasadnienia prawnego. Zaznaczam, że mogą być w tej sprawie różne interpretacje przepisów, ja przedstawiam swoją.
Zbigniew Ziobro wskazuje też na drugą perspektywę, polityczną. - Tego typu działania mają charakter prowokacji - podkreśla. I tłumaczy, że skoro nie udało się wywołać masowych protestów przeciwko reformie sądownictwa, cały wysiłek opozycji poszedł w kierunku działań skandalizujących. Takich, które wywołają reakcję władzy, mogą ośmieszyć aparat państwa albo sprowokować policję do działań natychmiast ogłoszonych jako brutalne.
Ziobro kategorycznie odrzucił zarzuty, że działaczom opozycji w związku z ubieraniem pomników wytoczono liczne procesy. - To ośmiesza opozycję. Zderzenie tej liczby z rzeczywistością może wywołać jedynie gromki śmiech - mówi. Dodaje, że procesy, które trwają, dotyczą np. napaści na policjantów. Ale to nie są wielkie liczby. - Bitwa o reformę sądownictwa jest niezwykle trudna dla strony opozycyjnej. Sędziowie potężnie nagrabili sobie także wśród wyborców Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Wielu zwolenników tych partii po cichu nam kibicuje. Opozycja strzela więc sobie w stopę, angażując wszystkie siły w walkę z oczekiwaną przez Polaków naprawą sądownictwa.