Sprawę prowadzi prokuratura w Legnicy. Mimo wniosku rodziny o przeniesienie śledztwa do Poznania, Prokuratura Krajowa nie wyraziła na to zgody.

Reklama

O wynikach badań i odmowie przeniesienia śledztwa napisała „Gazeta Wrocławska”. Informacje potwierdza w rozmowie z nami prokurator prowadzący śledztwo, Zbigniew Harasimiuk. Jak przyznaje Prokuratura Okręgowa w Legnicy otrzymała wyniki badań toksykologicznych, mechanoskopijnych, fizykochemicznych oraz śladów DNA.

- Prokurator aktualnie analizuje te opinie. Ze wstępnej analizy wynika, że niektóre kwestie wymagają jeszcze uszczegółowienia i wyjaśnienia przez biegłych. Z opinii toksykologicznej wynika jednoznacznie, że u pokrzywdzonego nie stwierdzono substancji psychoaktywnych. Badaniem objęto narkotyki, leki, środki zastępcze tzw. dopalacze i inne substancje mogące wpływać na działalność centralnego układu nerwowego. We krwi pokrzywdzonego stwierdzono obecność alkoholu o stężeniu 1 promila – mówi nam prokurator, Zbigniew Harasimiuk.

Jego zdaniem fakt ten koresponduje z innymi dowodami zgromadzonymi w sprawie. W samochodzie Pawła Chruszcza, zaparkowanym niedaleko słupa, na którym było ciało, znaleziono m.in. butelkę whisky. Z nagrań monitoringu również wynika, że radny poprzedniego dnia kupował alkohol.

Wątpliwości

Rodzina, która chciała przenieść śledztwo do innej prokuratury, nie jest zadowolona ze sposobu prowadzenie postępowania. - Po raz kolejny o faktach dotyczących sprawy śmierci brata dowiaduję się z mediów. Nie dostałem informacji ani o wynikach badań krwi, ani o tym, że nie ma zgody na przeniesienie śledztwa do Poznania. Czekamy na uzasadnienie tej decyzji – powiedział nam w piątek poseł Sylwester Chruszcz, brat nieżyjącego Pawła Chruszcza.

- Nie rozumiem powodów, dla których odmówiono przeniesienia śledztwa do Poznania. Sprawa jest w legnickiej prokuraturze, choć mimo upływu trzech miesięcy nie rozwiano tylu niejasności. Nie przesłuchano wielu osób. W tym tej, z którą Paweł Chruszcz dzień przed śmiercią był na łódce - dodaje Andrzej Radomski, przyjaciel Chruszcza, były skarbnik powiatu głogowskiego. Przyznaje, że on również nie został przesłuchany. Rodzinę i znajomych zastanawia sposób, w jaki do mediów przedostają się niektóre informacje. Obawiają się, że sprawa zostanie umorzona. Są przekonani, że nie zabezpieczono dobrze dowodów. Np. nie pozbierano wszystkich niedopałków papierosów z miejsca śmierci, nie zbadano ich na obecność DNA różnych osób. Zamiast tego wzięto do analizy jedynie kilka przypadkowych.

Reklama

Osoby zainteresowane śledztwem zadają pytanie, dlaczego poszukiwania Pawła Chruszcza przerwano w nocy i wrócono do nich rano. Powodem miały być warunki atmosferyczne, tymczasem pogoda była wówczas dobra.

Wątpliwości budzi też kwestia samochodu. Początkowo widziano go ponoć w miejscowości Jerzmanowa i tam w pierwszej kolejności trwały poszukiwania Pawła Chruszcza. Potem jednak auto odnalazło się w innym miejscu. Wątpliwość dotyczy również noża, który został znaleziony w okolicy słupa dzień po odnalezieniu ciała oraz kwestia noża znalezionego jakiś czas po odnalezieniu ciała na miejscu zbrodni. Paweł Chruszcz miał na rękach ślady po próbie podcinania żył. Być może stało się to przy pomocy tego noża.

Ostatni świadek

Tymczasem DGP udało się dotrzeć do osoby, która najprawdopodobniej ostatnia widziała Chruszcza żywego. Przypomnijmy, dzień przed zaginięciem Paweł Chruszcz informował kolegów, że pojechał popływać na łódkach. Jednego z nich nawet zapraszał wysyłając mapkę z lokalizacją. Potem okazało się, że właśnie w tej okolicy znaleziono jego ciało. Jak ustaliliśmy, Paweł Chruszcz faktycznie był na łódce ze znajomym z koła wędkarskiego. Udało nam się z nim porozmawiać, choć przez prokuraturę nie był jeszcze przesłuchany.

- Nie wierzę w to samobójstwo do dziś. Paweł był pełen życia i optymizmu. Wszyscy, którzy znali Pawła wiedzą, że nie był samobójcą – powiedział znajomy Chruszcza, który był z nim tuż przed zaginięciem. - Wiemy, jak człowiek się zachowuje, gdy coś go gryzie. Ucieka od ludzi, zamyka się w sobie. A Paweł taki nie był. Byliśmy nawet umówieni na następny wypad wędkarski. A tu szok!

Pod lupą

Prokuratura przekonuje, że nadal prowadzi czynności i stara się analizować wszystkie doniesienia. Jak przekonuje prokurator - oprócz badań toksykologicznych, przeprowadzone są także inne czynności. M.in. sprawdzono większość zapisów monitoringu z trasy przejazdu, jaką najprawdopodobniej poruszał się pokrzywdzony. - Czynności te nie dostarczyły dowodów mających tak istotne znaczenie dla śledztwa, że mogłyby przyczynić się „przełomu” – mówi prokurator Harasimiuk. Uzyskano również dane o warunkach atmosferycznych w dniu tragicznego zdarzenia, co może przyczynić się do dokładniejszego ustalenie czasu zgonu. Nadal bowiem nie ustalono konkretnej godziny.

Przesłuchiwani są kolejni świadkowie mający wiedzę co do okoliczności zgonu oraz publicznej działalności Pawła Chruszcza. Jak się dowiedzieliśmy przesłuchiwany był m.in. minister Maciej Wąsik, z którym głogowski radny próbował się umówić w związku z podejrzeniem (o którym mówił publicznie) nieprawidłowości w działalności jednego z głogowskich przedszkoli. Chodzi o sprzedaż przez władze miasta budynku i działki „Zielonego Przedszkola” prywatnemu inwestorowi po – zdaniem Chruszcza – zaniżonej cenie i na raty, na czym miasto miałoby tracić bardziej niż na dotychczasowej dzierżawie. Chodziło także o przemoc stosowaną prawdopodobnie w przedszkolu. Ta ostatnia sprawa, jak udało się nam ustalić, została przeniesiona z Głogowa, do prokuratury w Legnicy.

Paweł Chruszcz zajmował się także kwestią przekroczeń norm stężeń arsenu w powietrzu w Głogowie (pisaliśmy o tym w DGP od 12 lutego), czy – jego zdaniem – pewnych nieprawidłowości w działalności logistycznej w KGHM.

Prokuratura nadal prowadzi śledztwo pod kątem samobójstwa, nakłaniania do samobójstwa oraz udziału osób trzecich.