Jak podaje "Dziennik Wschodni" akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Lublinie. Do zdarzenia doszło na początku lipca. Jarosław B. i jego partnerka mieszkali na osiedlu Kruczkowskiego, gdzie wynajmowali mieszkanie. W dniu, gdy o mały włos nie doszło do tragedii, spotkali się na stacji benzynowej przy ul. Hutniczej, wypili po piwie, a potem poszli do mieszkania.

Reklama

Z akt sprawy wynika, że Jarosław B. nabrał ochoty na seks. Dziewczyna nie chciała się zgodzić na współżycie. 25-latek zaczął ją obmacywać i wówczas doszło do awantury. Kiedy Jarosław B. zaczął ją rozbierać, zdołała podnieść się z łóżka i ruszyć do drzwi. Mężczyzna nie chciał jej jednak wypuścić. Gdy doszło do kolejnej szarpaniny, obydwoje stali obok otwartego na oścież okna. Kobieta uderzyła Jarosława B. w klatkę piersiową, a on jak wynika z relacji chwycił ją za biodra, uniósł i wyrzucił przez okno.

Kobieta spadła na chodnik i trawnik. Była przytomna, ale nie mogła się ruszać. Przybyłym na miejsce policjantom wyjaśniła, że była na imprezie, podczas której piła alkohol i brała narkotyki. Mundurowi porozmawiali z mieszkańcami bloku i szybko dotarli do Jarosława B. Kobieta trafiła do szpitala, gdzie przeszła poważną operację. Miała m.in. połamane żebra i kręgosłup, pękniętą nerkę i wątrobę. Przeżyła, ale nie wiadomo, kiedy wróci do pełni zdrowia.

Jarosław B. nie przyznał się do usiłowania zabójstwa. Śledczym zeznał, że uprawiali seks, po którym zasnął, a gdy się obudził, kobiety już nie było. Mężczyźnie grozi teraz do 25 lat więzienia lub nawet dożywocie. Okazuje się, że związek tych dwojga nie należał do najspokojniejszych. Obydwoje nadużywali alkoholu i narkotyków. – Wciągnął w ćpanie moją córkę – mówiła śledczym matka dziewczyny, która nie akceptowała jej związku z Jarosławem B.