Krajowa Rada Sądownictwa zdaje się jednak nie przejmować krytyką i – mimo kolejnych odmów opiniowania kandydatów – nadal przeprowadza konkursy na stanowiska sędziowskie. Tak też było podczas wczorajszego posiedzenia, kiedy to postanowiła m.in. rekomendować do Sądu Okręgowego w Elblągu obecnego zastępcę rzecznika dyscyplinarnego Michała Lasotę. Środowisko odmówiło opiniowania tej kandydatury, za to na wczorajszym posiedzeniu pojawił się Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, co zdarza się niezmiernie rzadko i tylko w wyjątkowych sytuacjach. W takich warunkach, po przeprowadzeniu głosowania niejawnego (minister nie brał w nim udziału), KRS uznała jednogłośnie, że awans sędziemu Lasocie jednak się należy.
Środowisko wie najlepiej
Zjawisko wstrzymywania się od udziału w procedurze nominacyjnej w ostatnim czasie znacznie przybrało na sile. Niemal co miesiąc zapada kolejna uchwała o tym traktująca. Najświeższa została podjęta 11 marca br. przez zgromadzenie ogólne sędziów okręgu wrocławskiego.
– Sędziowie w ten sposób wyrażają dezaprobatę wobec działań obecnej KRS. Nie oszukujmy się – środowisko najlepiej wie, czy dana osoba zasługuje na awans, czy też nie. Kiedy więc widzimy, że rada, mimo negatywnej oceny środowiska, przepycha kiepskiego kandydata, tylko dlatego że ma on poparcie prezesa, nie możemy się na to godzić – mówi Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów „Themis”.
Tendencja wzrostowa
Dane na temat uchwał zebrało Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”. Wynika z nich, że choć na razie nie można jeszcze mówić o większości okręgów czy apelacji, które wstrzymały się z opiniowaniem kandydatów na sędziów, to o narastającej fali już tak. Zresztą nie jest wcale wykluczone, że tego typu uchwały będą zapadać w najbliższej przyszłości także w innych okręgach i apelacjach. Część zgromadzeń bowiem jak dotąd po prostu nie miała okazji wypowiedzieć się w tej kwestii, a to z tego prostego powodu, że w sądach działających w ich obszarze nie było obwieszczeń o wolnych stanowiskach sędziowskich. Tak też było np. w okręgu płockim, na co zwraca uwagę Mariusz Królikowski, sędzia Sądu Okręgowego w Płocku.
– Z kolei już w apelacji łódzkiej taka uchwała, zresztą jako jedna z pierwszych w Polsce, została podjęta – mówi sędzia, który jest zarówno członkiem zgromadzenia ogólnego sędziów okręgu płockiego, jak i ZO sędziów apelacji łódzkiej. Zaznacza przy tym, że wśród sędziów biorących udział w zgromadzeniu, kiedy to podejmowano decyzję o wstrzymaniu się z opiniowaniem, nie panowała jednomyślność.
– Za podjęciem uchwały było około 60 proc. sędziów – wspomina. On sam zresztą należał do pozostałych 40 proc. Uważa bowiem, że podejmując taką uchwałę, środowisko samo sobie zamyka drogę do wyrażenia opinii na temat kandydatów. I choć przyznaje, że ma świadomość, że rada rzadko kiedy bierze taką ocenę pod uwagę, a często nawet głosuje wbrew niej, to jednak dobrze by było, aby ten głos środowiska pojawiał się w procedurze konkursowej.
Zgromadzenia, które podjęły uchwały, podnoszą, że ich motywacją jest nie tylko niezgoda na to, w jaki sposób został ukształtowany obecny skład rady czy, jak organ ten proceduje, lecz także troska o prawidłowość i legalność procedury powoływania sędziów. Obawiają się, że jej zakwestionowanie może grozić w przyszłości podważaniem ważności orzeczeń wydawanych przez sędziów wybranych w jej trakcie. Wstrzymywanie się ma zresztą charakter czasowy. Zgromadzenia czekają bowiem na rozpoznanie pytań prawnych dotyczących m.in. KRS, jakie Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej zadały Sąd Najwyższy oraz Naczelny Sąd Administracyjny.
Wątpliwe działania
Podejmowanie tego typu uchwał skutków praktycznych nie wywołuje. Zgodnie bowiem z ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 84) brak opinii na temat kandydata na urząd sędziego sporządzonej przez organy samorządu sędziowskiego nie wstrzymuje procedury nominacyjnej. Są jedynie wyrazem sprzeciwu wobec tego, w jaki sposób została powołana obecna KRS oraz w jaki sposób proceduje. I wywołują sporo kontrowersji. Że tego typu działalność budzi wątpliwości, w rozmowie z DGP mówił Paweł Mucha, minister w Kancelarii Prezydenta RP. Jego zdaniem stanowi ona realny problem, a podmioty zabierające głos w tej sprawie powinny spojrzeć na własną działalność z większą dozą samokrytycyzmu.
Na problem zwróciła uwagę również Krystyna Pawłowicz, poseł PiS i jednocześnie członek KRS. Jak podnosiła podczas wczorajszego posiedzenia, jest to rażące lekceważenie prawa i niewywiązywanie się organów samorządu sędziowskiego z powierzonych im zadań. Apelowała, aby rada zajęła się tą kwestią.
Odpowiedział jej inny członek KRS Marek Jaskulski, który zasugerował, że jest to kwestia do rozwiązania przez polityków. Jak bowiem zaznaczył, nie ma przecież konieczności, aby zgromadzenia czy kolegia posiadały tego typu uprawnienia.
Podobne wątpliwości zdają się towarzyszyć także zastępcy rzecznika dyscyplinarnego, który na początku roku zwrócił się do prezesów poszczególnych sądów, aby przekazali mu wiele informacji, m.in. na temat tego, którzy konkretnie sędziowie przygotowywali projekty uchwał, czy zostały one rozesłane sędziom przez służbowego e-maila. Domaga się również przekazania m.in. uwierzytelnionej kserokopii protokołu zgromadzenia czy też listy sędziów biorących w nim udział. Jak udało nam się ustalić, niedawno zastępca rzecznika wezwał na przesłuchanie sędziego, który pełnił funkcję protokolanta podczas jednego ze zgromadzeń.
– Działania zastępcy rzecznika są co najmniej zdumiewające. Należy zastanowić się, do czego mają one zmierzać. Głosowanie jest bowiem utajnione, nie można więc ustalić, kto głosował „za”, a kto „przeciw” podjęciu uchwały. Czyżby zastępca rzecznika zamierzał postawić zarzuty tylko twórcom projektów uchwał? A może prezesom sądów za to, że dopuścili do tego, aby takie uchwały zostały podjęte? – zastanawia się sędzia Morawiec. I zaraz dodaje, że być może chodzi tylko i wyłącznie o wywołanie efektu mrożącego.
DGP zadał zastępcy rzecznika wiele pytań na temat przeprowadzanych przez niego czynności oraz ich celu. Na odpowiedź czekamy.