Tekst ze specjalnego wydania Dziennika Gazety Prawnej - bez korekty i ingerencji dorosłych.
Miłość to bardzo silne uczucie. Jej siła pokonuje wiele przeszkód i przekracza równie dużo granic, ale co jeśli bajka zmienia się w szarą rzeczywistość? Co jeśli kwestie religii, zamieszkania, tradycji drastycznie się różnią? Dojrzały związek potrafi funkcjonować dzięki rozmowom i kompromisom. Rodzinny dwujęzyczne bądź wielokulturowe muszą sprostać znacznie trudniejszym wyzwaniom niż niejedna zwykła. Trzeba ustalić jakimi językami ma się posługiwać dziecko, jakie tradycje mają być praktykowane przez rodzinę, czasami też trzeba ustalić kwestie historyczne.
Ciężko jest wytłumaczyć dziecku niemiecko-polskiemu np. drugą wojnę światową. Czasem rodzice nie są na to przygotowani. Kiedyś słyszałam ciekawą anegdotę, gdzie matka Polka próbowała wytłumaczyć synowi czym są groby poległych w powstaniu i czemu zostały tak wyróżnione. „Tu leżą tacy jak ty Polacy, którzy walczyli przeciwko Niemcom podczas wojny”. Mały był dość zmieszany. Będąc polsko-niemieckim dzieckiem ciężko było mu zrozumieć, że jego dwa ukochane kraje walczyły tak zaciekle przeciwko sobie. Uważam, że rodzice powinni się przygotować do takiej rozmowy. Ich pociechy muszą wypracować własne znaczenie słowa patriota. W większości kochają obie swoje ojczyzny. Ich tożsamość narodowa nie raz może przeżywać kryzys.
Dziennik Gazeta Prawna
Reklama
Dużą zaletą tych rodzin jest otwartość jaką się odznaczają. Dzieci od najmłodszych lat widzą, że kolor skóry, język czy wiara nie stanowią problemu i nie powinny różnić ludzi. Łatwiej im będzie w szkole, skoro czasem znają już na starcie dwa języki. Znacznie prościej będą przyswajać też kolejne.
Kwestia języków ma w sobie jednak haczyk. Świat należy do młodych i to oni znają z automatu angielski i jeszcze jeden język, ale starsze pokolenia już niekoniecznie. Przykładem tego jest standardowa wizyta u rodziny. Na takich uroczystościach można zebrać nawet cztery pokolenia. Niekiedy dziadkowie nie są w stanie zrozumieć swoich wnuków, jeśli te nie uczą się ich języka. To duży defekt takich rodzin i znacznie utrudnia im funkcjonowanie.
Aby uniknąć takich bądź podobnych sytuacji rodzice często decydują się posłać dzieci do np. polskiej szkoły. Jej minus polega na tym, że zajęcia odbywają się w weekendy i jest to męczące dla dzieci. Szczególnie kiedy muszą godzić dwie szkoły ze sobą. Wtedy znacznie skraca się ich czas wolny na zabawę czy inne rozrywki.
Rodzice takich dzieci to zazwyczaj imigranci, żyjący w innych krajach latami. Czasem im też już wygodniej mówić w języku, którym na co dzień się posługują. To znacznie uniemożliwia dzieciom osłuchanie się z drugim językiem. Co utrudnia im komunikatywność.
Rodziny dwujęzyczne, jak wszystko, nie są biało-czarne. Mają wiele odcieni. Mają swoje zalety i wady. Ich urok zdecydowanie polega na elastyczności i wyrozumiałości wobec różnic. To piękne jak dwoje ludzi, stanowiących często kontrast kulturowy, potrafi stworzyć współgrającą i harmonijną całość jaką jest rodzina.