O przedstawienie informacji w sprawie kryzysu lekowego w Polsce wystąpił klub PSL-KP.
Trochę niezauważanym dzisiaj, ale jednym z największych, takich dużych projektów, za które się państwo wzięli po objęciu władzy była reforma rynku farmaceutycznego. Temu - co pragnę przypomnieć - towarzyszyły kontrowersje w waszym obozie: sprawa była na tyle kontrowersyjna, że prace nad tym były odwlekane, toczyły się rozmowy, padały różne zarzuty. I wzięliście na siebie w 100 proc. odpowiedzialność za kształt rynku farmaceutycznego w Polsce dzisiaj i skutek. Stąd nasz pytanie - powiedział uzasadniając wniosek o przedstawienie informacji Michał Kamiński (PSL-KP).
W waszej zazwyczaj dość dobrej, choć topornej propagandzie coś zaczęło szwankować, bo z jednej strony mówicie, wbrew doświadczeniu osobistemu konkretnych ludzi, w tym osoby, która stoi na tej trybunie, że nie ma problemu z lekami, choć tysiące Polaków codziennie widzą, że te problemy są. Ale z drugiej strony mówicie, że uruchamiacie infolinię w tej kwestii. To jest tu pewna niezgodność logiczna" - zauważył. Tymczasem - jak mówił Kamiński - z danych Naczelnej Izby Aptekarskiej brakuje leków na cukrzycę, nadciśnienie, chorobę tarczycy, astmę oraz alergię. "Początkowo ten problem dotyczył wyłącznie drogich oryginalnych leków, jednak z dnia na dzień ta sytuacja ulega ciągłemu pogorszeniu - dodał.
Teraz warto, byśmy poznali nie tylko drogę wyjścia z tego kryzysu (...), ale także chciałbym - i myślę, że bardzo wielu z nas, obywateli Rzeczpospolitej, zasługuje na to - abyśmy poznali przyczyny, dla których ten chaos na rynku farmaceutycznym jest - powiedział Kamiński.
Odpowiadając mu wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski podziękował za wystąpienie o informację w sprawie leków. To bardzo istotny temat, bardzo ważny. Nie jest tak, że jest zamiatany pod dywan, ponieważ dostępność lekowa dotyczy każdego Polaka, każdy jakiś lek przyjmuje (...). Chciałbym powiedzieć też to, co już wielokrotnie mówiłem, że nie widzimy kryzysu lekowego w Polsce jako systemowego braku leków - powiedział.
Ja rozumiem, że państwo widzą. Nie wiem, czy pani cztery, pięć lat temu zawsze miała każdy lek - powiedział zwracając się do jednej z obecnych na sali obrad posłanek. W Polsce jest 16 tys. leków, a apteka ma około 80-100 metrów kwadratowych powierzchni. Nie ma możliwości żeby apteka miała każdy lek na stanie, nie ma możliwości, żeby było 100 proc. leków. W związku z tym apteki bardzo często działały na takiej zasadzie, że jeśli nie ma danego leku to apteka zamawia - zauważył wiceminister.
Ocenił, że jeśli chodzi o negocjowanie cen leków, to prawo farmaceutyczne jest bardzo dobre. Chciałem powiedzieć, co jest najważniejsze: my od samego początku bardzo mocno współpracujemy ze wszystkimi - podkreślił. Mówił, że z producentami, z którymi podpisane są umowy o refundacje leków, przedstawiciele resortu zdrowia spotykają się, negocjują i przedłuża się umowy. Zapewnił, że cały czas są monitorowane dostawy leków, które ci producenci zobligowali się dostarczyć na rynek polski. Podał, że jest to monitorowane przez odpowiednie instytucje, Ministerstwo Zdrowia, Narodowy Fundusz Zdrowia.
Wiceminister poinformował, że w przypadku jakichkolwiek problemów firm, gdy zgłaszają one informacje o czasowym braku dostępności leków do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, analizowana jest sytuacje, czy dany lek ma zamienniki, czy też nie posiada ich.
Miłkowski zwrócił też uwagę na system obrotu hurtowo-detalicznego lekami w Polsce. I tutaj widzimy cały czas, że mamy różne problemy organizacyjne, widzimy, że producenci nie zawsze dostarczają do wszystkich hurtowni leki, chociaż są zobligowani. Widzimy, że producenci nie współpracują z wszystkimi aptekami i w związku z tym problemy z dostępnością są duże. Apteki, które mają większą siłę zakupową, większe obroty, większe możliwości, mają większe dostawy. Widzimy to w danych, które posiadamy w zintegrowanym systemie monitorowania obrotu produktami leczniczymi - powiedział.
Jak mówił wiceminister: W tym roku sytuacja się zmienia, bo mamy coraz większą informację o wszystkich danych, o wszystkich transakcjach w systemie ochrony zdrowia online, mamy wszystkie informacje z aptek". Według niego, dzięki temu udało się zdiagnozować kilkadziesiąt przypadków leków, którymi obrót zmniejszyły się w ostatnich trzech miesiącach. "Sprawdzaliśmy, czy są ich odpowiedniki, czy na innych lekach (obroty) nie zwiększyły się. Są takie przypadki, że jest jeden do jednego - poinformował. Bardzo dokładnie to analizujemy. Bardzo mocno współpracujemy z Centrum Systemów Informacyjnych w Ochronie Zdrowia i z Narodowym Funduszem Zdrowia - zapewnił.
Miłkowski przypomniał, że w Polsce co do zasady produkowane są leki, które nie są lekami innowacyjnymi, i nie są chronione patentami. Mamy przemysł generyczno-odtwórczy i w związku z tym w całości sprzedaży leków większość wartości z refundacji w Polsce jest z leków zagranicznych; polskie leki są częścią leków generycznych - powiedział. Nie jesteśmy w stanie wyprodukować nowych cząsteczek, nowych innowacyjnych leków, to jest bardzo kosztowne. Najdroższe firmy na świecie to są właśnie firmy lekowe, mają największe zyski (...) które są championami światowymi, tak jak Pfizer czy Roche (...), one mają budżet jak budżet Polski - zauważył.
Wiceminister odniósł się do wypowiedzi posłów, którzy podczas debaty nad informacją mówili, by w związku z problemami na rynku leków kupować je od producentów drożej. W Polsce mamy dużo mniejsze PKB na obywatela niż w innych państwach, gdybyśmy kupowali według PKB na obywatela i wydatków na ochronę zdrowia, powinniśmy mieć kilkakrotnie tańsze leki. My płacimy bardzo często ceny droższe - powiedział. Naszym głównym odpowiednikiem w komisji negocjacyjnej jest Wielka Brytania, gdzie chcielibyśmy mieć takie ceny jak w Wielkiej Brytanii. Firmy w żadnym wypadku się na to nie zgadzają. My, co do zasady mamy znacząco wyższe ceny faktyczne leków niż w Wielkiej Brytanii - mówił. W zakresie innowacyjnych leków mamy leki drożne niż w innych państwach - dodał. Choć jak zaznaczył "negocjujemy bardzo dobrze".
Odniósł się także do pytania, czy będą kary dla producentów, którzy nie dostarczyli leków. Mamy część leków, które mają wiele zamienników w programach lekowych (...). Problem jest taki, że kary, które możemy zastosować są wyłącznie w tym przypadku, jeśli pacjent nie miał żadnej innej alternatywy, żadnego innego dostępu do leków, a praktycznie w każdym przypadku inna alternatywa jest i trudno będzie udowodnić firmom, że pacjent nie miał żadnego zamiennika - powiedział Miłkowski.
Poinformował także, że w obserwując obrót lekami w Polsce "będziemy zastanawiali się" czy nie wprowadzić nowych leków na listę leków objętych zakazem wywozu, a być może inne z niej wykreślić, bo - jak mówił - być może nie jest to w ich przypadku jeszcze potrzebne.