Lasy Państwowe przypominają, że grzyby w polskich lasach można zbierać bezpłatnie i w zasadzie bez ograniczeń, choć są pewne wyjątki. Nie wolno ich zbierać w tych częściach lasu, gdzie jest stały zakaz wstępu: na uprawach do czterech metrów wysokości, w drzewostanach nasiennych i powierzchniach doświadczalnych, w ostojach zwierzyny. Nie wolno ich także zbierać na obszarach chronionych: w rezerwatach i parkach narodowych. Rygorystycznie należy też przestrzegać zakazu wstępu na tereny wojskowe.
Tymczasem - jak przypominają Lasy - na zachodzie Europy nie wolno zbierać grzybów do celów komercyjnych, np. w Niemczech z lasu można wynieść tylko 2 kg grzybów dziennie. Z kolei w Holandii, jak informuje polonia.nl, zbieranie grzybów jest legalne, lecz tylko w małych ilościach do celów prywatnych. Można to też robić tylko w lasach należących do państwa. W Wielkiej Brytanii obowiązują limity wagowe. Zasady zbierania grzybów we Włoszech regulowane są przez szczegółowe przepisy lokalnych władz, za których złamanie grożą kary. Ukaranym można zostać za zbiór grzybów w nocy, za przekroczenie ich limitu, a nawet za to, że koszyk nie ma przewiewu.
Polscy leśnicy apelują, by oszczędzać duże, stare owocniki grzybów, gdyż nie są one atrakcyjne kulinarnie, za to mają duże znaczenie dla rozwoju grzybów.
W Polskich lasach występuje 1,3 tys. gatunków grzybów jadalnych, choć tylko 47 jest - zgodnie z prawem - dopuszczonych do obrotu lub produkcji przetworów grzybowych. 117 gatunków grzybów jest pod ochroną.
Lasy Państwowe informują, że w kończącym się sezonie rekordziści w "grzybnych" regionach w świętokrzyskich nadleśnictwach mogli zarobić na zbieraniu grzybów nawet 7 tys. zł. W Świętokrzyskim nie są rzadkością punkty skupu grzybów - zarówno stacjonarne, jak i mobilne. Jeden z nich znajduje się na gminnym parkingu, naprzeciwko legendarnego pomnika przyrody dębu Bartka.
Leśnicy wskazują, że tydzień temu, ceny grzybów znowu poszły w górę. Kilogram borowików tzw. białych - od barwy spodu kapelusza - kosztował 28 zł; "żółte" - 10 zł, a "zielone" i inne grzyby - 3 zł za kilogram.
Sezon w niektórych miejscach Polski był na tyle udany, że w polskich lasach pojawili się grzybiarze z zagranicy.
Wyjątkowo obfity wysyp grzybów w tym roku sprawił, że np. podkarpackie lasy, m.in. w Beskidzie Niskim, w ostatnich tygodniach odwiedzane były przez grzybiarzy z Rumunii. W okolicach Komańczy i Jaślisk, pojawiało się nawet po kilkanaście busów i autokarów, którymi przyjeżdżali grzybiarze. Rumuńskich grzybiarzy poza Podkarpaciem można było spotkać także np. w lasach woj. małopolskiego i świętokrzyskiego. Do polskich lasów przyjeżdżali też Białorusini, czy Ukraińcy.
Na początku października w mediach pojawiały się też informacje o rzekomych napadach na grzybiarzy, których mieli dokonywać z reguły obcokrajowcy. Policja jednak nie potwierdziła tych informacji.
Lasy Państwowe przyznają, że presja grzybiarzy na las jest duża, dlatego też sezon grzybowy to dla służby leśnej czas wytężonej pracy. Grzybiarze często chcą jak najszybciej dojechać do lasu i to bezpośrednio "pod borowika". Stąd służba leśna wystawia wiele upomnień i mandatów - informują Lasy. Wysokość mandatu w zależności od wykroczenia waha się od 20 do 500 zł.