Takie uwagi swojemu kierownictwu i szefom MON, MSWiA oraz Ministerstwa Infrastruktury zgłaszają kontrolerzy ruchu lotniczego. Chodzi o pracowników firm sprzątających. Związkowcy domagają się sprawdzania tych osób przez odpowiednie służby. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej podkreśla, że monitoringu obecnie nie ma, ale same procedury PAŻP zapewniają bezpieczeństwo.
Dziurawy system procedur w PAŻP
W wieżach kontroli lotów mogą przebywać potencjalnie niebezpieczne osoby
Kontrolerzy ruchu lotniczego uważają, że w Państwowej Agencji Żeglugi Powietrznej brakuje procedur weryfikacji pracowników firm zewnętrznych. MSWiA – zaalarmowane przez kontrolerów – poinformowało o sytuacji ABW. PAŻP odpowiada, że nie ma możliwości, by ktokolwiek, kto przebywa na terenie Agencji Żeglugi, nie przeszedł weryfikacji bezpieczeństwa.
Kontrolerzy na początku października napisali do – odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w kraju – szefów MON i MSWiA. Co ich zaniepokoiło? Według nich pracownicy zatrudniani przez firmy zewnętrzne mają stały dostęp do infrastruktury krytycznej, w tym urządzeń technicznych i operacyjnych służących zapewnianiu kontroli ruchu lotniczego, również wojskowego. Chodzi o wieże kontroli lotów, ale i jedyną w Polsce salę operacyjną, z której sprawowany jest nadzór nad niebem nad całą Polską.
– Codziennie pracownicy firmy sprzątającej wchodzą na salę operacyjną w asyście ochrony, przy czym w ochronie są przeważnie starsi panowie i kobiety, którzy mają broń. Prawda jest taka, że gdyby któraś z osób sprzątających miała złe intencje, to poradzenie sobie z ochroniarzem nie zajęłoby dużo czasu – mówi nam jeden z kontrolerów.
Dlatego wraz z innymi pracownikami poprosili ministrów o udzielenie wsparcia merytorycznego PAŻP w opracowaniu stosownych procedur weryfikacji pracowników firm zewnętrznych. Wcześniej pisali też w tej sprawie do prezesa agencji.
Ten 13 września odpowiedział im, że pracownicy z firmy zewnętrznej świadczą pracę na terenie sali operacyjnej już od 2017 r., a prace wykonywane są zgodnie z wewnętrznymi zarządzeniami, a także w obecności ochrony.
Jednocześnie prezes PAŻP przyznaje, że nie ma wiedzy, czy firmy zewnętrzne i ich pracownicy są weryfikowani przez „właściwe służby” pod kątem szpiegowania czy sabotażu, a także iż sama PAŻP nie ma wewnętrznych regulacji prawnych w tym zakresie.
W odpowiedzi udzielonej DGP agencja podkreśliła, że każdy, kto wchodzi na teren PAŻP, niezależnie od tego, czy jest pracownikiem, współpracownikiem czy gościem, przechodzi weryfikację bezpieczeństwa. Każde wejście, wyjście, przejście z miejsca na miejsce jest rejestrowane, a cały teren monitorowany.
"W miejscach szczególnego przeznaczenia, w tym najważniejszych, w których pracują kontrolerzy ruchu lotniczego, czyli sala operacyjna oraz wieża kontroli, obowiązują szczególne zasady bezpieczeństwa. Przede wszystkim każdy, kto nie jest pracownikiem PAŻP z rozszerzonymi uprawnieniami do przebywania w ww. miejscach (a więc np. nie jest kontrolerem ruchu lotniczego), może się dostać do tych miejsc tylko i wyłącznie z pracownikiem mającym te uprawnienia oraz jednoczesną każdorazową zgodą na takie wejście wyrażoną przez supervisora. To osoba, która podejmuje ostateczne decyzje o sytuacji na sali operacyjnej w czasie dyżuru" – pisze Agencja.
Zdaniem Jerzego Dziewulskiego, który był szefem brygady antyterrorystycznej na warszawskim Okęciu, sytuacja, w której do sali operacyjnej wchodzą osoby bez odpowiednich uprawnień, jest niedopuszczalna. – Kiedyś było tak, że tego typu obszarem zajmował się polski kontrwywiad. Oraz wojsko. Dostać się do tego miejsca było niezwykle trudno. To najbardziej newralgiczne miejsce w całym systemie lotnictwa cywilnego – mówi Dziewulski.
W odpowiedzi na pytania DGP MSWiA napisało, że zgodnie z właściwością kwestia poruszona przez kontrolerów została przekazana do Ministerstwa Infrastruktury (temu resortowi podlega PAŻP). "O sprawie została również poinformowana Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego"” – dodano.
Kontrolerzy zwrócili uwagę na jeszcze jeden problem – szkoleń przeciwpożarowych. A raczej ich braku. Zgodnie z procedurami – żeby jak najmniej zakłócać pracę i nie zniszczyć sprzętu – ewentualny pożar musi być gaszony trującym dla człowieka gazem. Dlatego kontrolerzy muszą umieć sprawnie założyć specjalną maskę wyposażoną w instrumenty łączności, a także butlę z tlenem. – Pracuję tu już kilkanaście lat. Miałem zaledwie trzy szkolenia z zakładania masek – mówi nam jeden z kontrolerów. Problem dotyczy również procedur alarmowych. Brakuje bezpiecznych dróg ewakuacji. Co więcej, poważny pożar mógłby uszkodzić serwerownię, która dostarcza dane również do sali rezerwowej. To mogłoby sparaliżować kontrolę ruchu powietrznego nad Polską.
PAŻP odpiera i te zarzuty. Podkreśla, że szkolenia prowadzone są na bieżąco przez cały rok. Jeśli chodzi o miejsce ewakuacji i serwerownie, agencja pisze, że będą drobne zmiany. – Takie umiejscowienie sali zakłada obecny projekt budynku, ale w ramach stałego podnoszenia poziomu bezpieczeństwa ludzi i infrastruktury kierownictwo PAŻP podjęło decyzję o wybudowaniu dodatkowego centrum w Poznaniu, gdzie będą zlokalizowane redundantne serwery z możliwością przesyłania danych do centrum w Warszawie, a w przyszłości w Regułach – wskazuje Agencja.
Co to jest PAŻP?
To państwowy organ zarządzania ruchem lotniczym. Podlega Ministerstwu Infrastruktury. Do zadań agencji należy: zarządzanie przestrzenią powietrzną, przepływem ruchu lotniczego, a także zapewnienie służb ruchu lotniczego. W skrócie: PAŻP jest zatem odpowiedzialna za zapewnienie bezpiecznego i płynnego ruchu lotniczego przez zarządzanie przestrzenią powietrzną. To PAŻP zatrudnia kontrolerów ruchu lotniczego. Kontrolerzy pracują w znajdującym się w Warszawie centrum operacyjnym (z którego możliwe jest kontrolowanie nieba nad całą Polską) oraz w wieżach kontroli lotów na lotniskach.