- Postawa podręcznikowa – nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł coś więcej i lepiej i zrobić. Podszedł metodycznie - ewakuował osoby zagrożone, ugasił ogień za pomocą dostępnego sprzętu. Kiedy na miejsce przyjechały nasze zastępy, wszystko właściwie już było zrobione przez Olafa – powiedział podczas poniedziałkowej konferencji prasowej komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach młodszy brygadier Arkadiusz Korzeniewski.

Reklama

- Mama mnie poprosiła, żebym umył szafki na święta i w pewnym momencie coś jakby strzeliło, taki powiew, czuć było gazem, korki wywaliło, światła nie było w domu. Wziąłem tylko siostrę na korytarz, a potem gaśnicę i ugasiłem ogień (...) - opowiadał Olaf - uczeń VII klasy Szkoły Podstawowej nr 62 im. Józefa Kocurka w Katowicach.

- Powiedział mi, że mam wziąć kota i wyjść na korytarz, a sam wziął gaśnicę i poszedł do kuchni to zagasić. Jest fajnym bratem. Kłócimy się niekiedy, ale pomaga mi - opowiadała młodsza siostra Olafa Maja.

Dumy z syna nie kryli też jego rodzice. - Jak kończyłam pracę, zadzwonił do mnie, że jedzie straż pożarna do domu, ale że nic się nie stało, bo ugasił ogień – wspominała Anna Marszalik.

Tata Olafa powiedział, że syn zawsze cechował się zimną krwią, a dzięki wspólnym męskim zajęciom potrafi zrobić wiele rzeczy w domu. - Jestem go pewny – podkreślił pan Stanisław.

Pożar w mieszkaniu państwa Marszalików pojawił się na skutek zwarcia instalacji elektrycznej. Sytuacja była o tyle niebezpieczna, że w bezpośrednim sąsiedztwie była też instalacja gazowa i już nastąpiło jej rozszczelnienie. - Gdyby nie szybka reakcja Olafa, naprawdę mogłoby to skutkować nawet i wybuchem gazu w obiekcie – podkreślił brygadier Korzeniewski.

W poniedziałek Olaf odebrał z jego rąk dyplom, figurę św. Floriana, drobne upominki i zaproszenie do służby w straży pożarnej w przyszłości. Na razie jednak 13-latek ma inne plany.

Reklama