Świadkowie zeznawali, że bezpośrednio przed wybuchem w 12-piętrowym bloku mieszkalnym w Preszowie, na wschodzie Słowacji, czuć było gaz, a w bezpośredniej okolicy budynku prowadzone były prace ziemne. Zarzuty postawiono bezpośrednim wykonawcom tych prac i jednemu z ich przełożonych. Według policji śledztwo prowadzone jest w sprawie spowodowania ogólnego zagrożenia. Wcześniej słowackie portale informacyjne pisały o zatrzymaniu do dyspozycji prokuratury sześciu osób.
Zdaniem strażaków, którzy powołują się na pierwsze ustalenia śledztwa, bezpośrednia przyczyna tragedii może mieć związek z pracami przy instalacji gazowej w budynku. Najprawdopodobniej, jak sugerują strażacy, uszkodzone zostały rury, gaz nagromadził się na górnych piętrach budynku i doszło do eksplozji.
W piątek w wybuchu i późniejszym pożarze zginęło siedem osób. Ósmej wciąż nie odnaleziono. Po ugaszeniu pożaru strażacy sprawdzili dostępne pomieszczenia i nie odnaleźli poszukiwanej kobiety.
Ponieważ budynek grozi zawaleniem, na miejsce tragedii miał dostęp jedynie ratownik słowackiego Górskiego Pogotowia Ratunkowego (HZS) z psem, który jednak nie odnalazł poszukiwanej. Zdaniem strażaków, zaginiona osoba najprawdopodobniej nie żyje. Wokół uszkodzonego budynku utworzone strefę bezpieczeństwa, ponieważ istnieje ryzyko, że z najbardziej uszkodzonych ostatnich czterech pięter domu spadać będą jego fragmenty. Według portali informacyjnych nie podjęto jeszcze decyzji o wyburzenia budynku.