Strzelanina w Londynie, w której 2 października zginęła 26-letnia Polka, czy brutalny gwałt i morderstwo Zuzanny Zommer w Leeds - na te przejawy przemocy powołuje się "The Observer", starając się wykazać antypolskie nastroje na Wyspach. Tymczasem żadna z tych zbrodni nie została popełniona na tle rasowym. Magda Pniewska jest przypadkową ofiarą bitwy londyńskich gangów. Ze śledztwa prowadzonego w sprawie zamordowania 14-letniej Zuzanny wynika zaś, że motyw był głównie seksualny. Fakt, że dziewczyna była Polką, nie miał znaczenia.

Reklama

Krzysztof Wierzbicki, specjalista public relation z Warszawy, który niedawno wrócił z półrocznego pobytu w Londynie, tezą brytyjskiego dziennika jest zaskoczony. "Większość czasu mieszkałem w Brixton, londyńskiej dzielnicy znanej z młodocianych gangów, ale nie zdarzyło się, abym padł ofiarą jakiegoś ataku" - opowiada. "W tej dzielnicy zdarzają się kradzieże i bójki, ale raczej nie na tle rasowym" - dodaje.

W Wielkiej Brytanii działa Stowarzyszenie „Nigdy więcej”, którego celem jest zwalczanie społecznych patologii, takich jak faszyzm czy właśnie rasizm. Ale jego członkowie nie dostrzegli fali antypolskich fobii. "Jesteśmy tu po to, aby pomagać Polakom, którzy padli ofiarami przemocy na tle rasowym. Takie przypadki, faktycznie, zdarzają się, ale tłumaczymy to wyłącznie coraz większą liczbą Polaków mieszkających na Wyspach" - mówi DZIENNIKOWI Bolesław Kurczab z „Nigdy więcej”. "Nie zauważyliśmy żadnej masowej ucieczki Polaków z powodu antypolskich nastrojów" - twierdzi.

Socjolog z University of Surrey dr Michał Garapich w ogóle nie spodziewa się exodusu Polaków z Wielkiej Brytanii z powodów narodowościowych.

"W każdym kraju, także tutaj, mamy do czynienia z rasistowskimi incydentami, ale nie mamy powodu, by bić na alarm" - mówi. Garapich zauważa jedynie, że miodowy miesiąc w stosunkach między Brytyjczykami i Polonią, który zaczął się po naszej akcesji do UE, już się skończył.

"Do Wielkiej Brytanii przyjeżdża coraz więcej Polaków. Brytyjczycy na niższych szczeblach drabiny zawodowej zaczęli traktować pracowników z Polski jako poważną konkurencję na rynku pracy. Stąd niechęć" - tłumaczy.

"Antypolskie wystąpienia w Wielkiej Brytanii to odosobnione przypadki, raczej wybryki podpitej młodzieży niż przejaw nastawienia brytyjskiego społeczeństwa" - komentuje w DZIENNIKU artykuł "Observera" konsul generalny RP w Edynburgu Janusz Wach. "Nie spotkałem dotychczas w konsulacie Polaka, który zdecydowałby się na wyjazd z Wielkiej Brytanii z powodu rasistowskich zaczepek" - dodaje.

Reklama

Skoro więc teza brytyjskiego dziennika nie znajduje potwierdzenia, czemu gazeta poświęciła jej na swoich łamach tak dużo miejsca? Zdaniem konsula jest to element trwającej właśnie w Wielkiej Brytanii kampanii wyborczej. "Od momentu, gdy Polska stała się członkiem UE, brytyjska prasa bulwarowa obszernie rozpisuje się na temat Polaków.

Niedawno opiniotwórcze gazety ogólnokrajowe zaczęły pisać o nas, i to negatywnie: donoszą o wyłudzaniu pomocy socjalnej, o braku wykształcenia czy kwalifikacji zawodowych. Artykuł w <Observerze> traktuję jako próbę stworzenia przeciwwagi. Ktoś zwrócił uwagę, że to, co robi ogół brytyjskiej prasy, nie ma nic wspólnego z budowaniem wielokulturowego społeczeństwa, którym Wielka Brytania szczyci się od lat" - kwituje Janusz Wach.

Wczoraj w redakcji "The Observer" nikt nie chciał z DZIENNIKIEM rozmawiać na temat artykułu o Polakach. Jednak dziennikarzy odsyłano do rzecznika prasowego, ale jego komórka nie odpowiadała.