W skardze jest wszystko to, co tak ubodło naszych mieszkających na Wyspach rodaków. Przede wszystkim analiza artykułów na temat emigrantów, opublikowanych przez "Daily Mail" w ciągu osiemnastu miesięcy. Większość tych tekstów jest negatywna i jednostronna.
Przykład ze szkockimi rzeki i nielegalnie wyławianymi z nich rybami to tylko jeden z wielu. Według "Daily Mail" Polacy to zboczeńcy, którzy chodzą do bibliotek, by przeglądać - w znajdujących się tam komputerach - strony pornograficzne. Jakby tego było mało, podobno łapią i zjadają... brytyjskie łabędzie i kaczki. Pomagają im w tym koledzy z Litwy.
"Artykuły przyciągające czytelnika sensacyjnymi i wywołującymi emocje nagłówkami zmierzały do oczernienia obywateli krajów Europy Centralnej, zwłaszcza pracowników z Polski i ich rodzin, przebywających w Wielkiej Brytanii legalnie i zarabiających tu na życie" - żalą się Polacy.
"Takie artykuły i nagłówki przyczyniają się do nasilenia postaw ksenofobii i wzrostu napięć na tle narodowościowym pomiędzy nowo przybyłymi imigrantami z nowych krajów UE, a lokalnymi społecznościami w Wielkiej Brytanii" - piszą. Twierdzą, że "napięcia dają o sobie znać w incydentach z użyciem przemocy i szykanach, zwłaszcza w małych miastach w odległych zakątkach kraju".
Czego domagają się polscy imigranci, urażeni artykułami "Daily Mail"? Przeprosin i wstrzymania publikacji tego rodzaju artykułów.