"Przegraliśmy, ale się nie obrażamy" - tak komentuje porażkę polski ambasador przy NATO Bogusław Winid. "Możemy schodzić z boiska z podniesioną głową. Czasem nawet jak się rozegra bardzo dobry mecz, to się przegra. To urok głosowania" - dodał nasz ambasador.

O prestiżowe stanowisko ubiegało się trzech kandydatów: 56-letni generał Gągor, 62-letni szef hiszpańskiego sztabu - generał Felix Sanz Roldan oraz szef włoskiego sztabu - 63-letni admirał Giampaolo Di Paola. Faworytem był Polak. Niestety, wojskowi zadecydowali inaczej.

Przewodniczącego Komitetu Wojskowego szefowie sztabów państw NATO wybierali ze swojego grona. Głosowanie było tajne. Generałowie głosowali na kartkach. Otwierano je później pojedynczo, ale tylko do momentu, w którym jeden z kandydatów otrzymał 14 głosów poparcia. Całkowity rozkład głosów może więc pozostać na zawsze zagadką.



Reklama

Sam generał Gągor o możliwości zostania szefem Komitetu powiedział, że "byłoby to wyrazem uznania dla Polski i wszystkich nowych członków NATO za ich sojusznicze wysiłki na rzecz wzmacniania pokoju i stabilności na świecie - przed wejściem do NATO i po wejściu do Sojuszu".

Komitet Wojskowy NATO to naczelny organ wojskowy tej organizacji. Wydaje zalecenia oraz opinie w sprawach wojskowych, które potem przedstawia Radzie NATO. Podlega bezpośrednio Radzie Paktu - Komitetowi Planowania Obrony. Kieruje pracą dowództw regionalnych NATO.