"Sprzedaję szalik Polski, który był ze mną na meczu reprezentacji Polski z Belgią w Chorzowie. Gratisem do szalika jest bilet na Euro 2008 mecz Polska - Austria" - pisze jeden ze sprzedawców. Cena to 2 tys. zł.

Reklama

"No co? Nie mogę jechać, to sprzedaję. Jak nie chcesz, to nie kupuj" - mówi dziennikowi.pl. A potem przekonuje, że jego cena wcale nie jest wysoka i że to prawdziwa okazja.

Na portalu Allegro znaleźliśmy 38 podobnych ofert. "Skończy się na tym, że na mecze pojadą polscy milionerzy w garniturach, którzy nawet przy meksykańskiej fali nie podniosą się z krzeseł. I tak właśnie będzie wyglądał doping polskiej reprezentacji" - napisał Mariusz, nasz czytelnik, który poinformował nas o sprawie.

To beznadziejni kibice!

"Taka jest jakość polskich kibiców. Wszyscy narzekali, że biletów jest mało, a teraz okazuje się, że wiele osób, które miały szczęście i wylosowały bilety, chce je sprzedać. Dla nich liczy się tylko zysk. Chcą zarobić 300 euro. No przykre to jest" - mówi Zbigniew Koźmiński, rzecznik Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Reklama

"Ale co zrobić. To jest kwestia moralności. Przyzwoitości, którą każdy powinien mieć w sobie. Nie ma metody walki z tym zjawiskiem. W Niemczech były bilety imienne i kompletnie się to nie sprawdziło. Stadion musi się zapełnić w dwie godziny. W tym czasie przechodzi przez bramki 70 tysięcy osób. Nie ma czasu na sprawdzanie nazwisk, porównywanie dokumentów z biletami. I UEFA wycofała się z pomysłu imiennych biletów" - tłumaczy.

Allegro usuwa oferty

Bartłomiej Szambelan, rzecznik Allegro przyznaje, że walka z kibicami wystawiającymi bilety, przypomina walkę z wiatrakami. "Usuwamy te oferty, ale co chwila pojawiają się nowe. Usuwamy też ogłoszenia <Sprzedam szalik za 2 tysiące złotych plus bilet>" - mówi Szambelan. "Niestety, przed każdą dużą biletowaną i interesującą imprezą pojawia się ten problem. Dlatego przypominam, że kto sprzedaje bilet po zawyżonej cenie, może być ukarany grzywną" - dodaje.