Pod koniec sierpnia 2019 r. straty w rolnictwie z powodu suszy oszacowano na ponad 3 mld zł. W tym roku może być gorzej, a sytuacja będzie się powtarzać, jeśli nie zmienimy swojego myślenia o wodzie. Przez lata postrzegaliśmy ją jako zagrożenie, przed którym należy się bronić. Osuszaliśmy na potęgę ziemię pod uprawy, budowaliśmy tamy, wały, regulowaliśmy rzeki. Teraz to woda staje się kluczowym zasobem. Problem w tym, że nie umiemy nią dobrze gospodarować, bo przez dziesięciolecia robiliśmy to, reagując przede wszystkim na zagrożenie powodziowe. I zapobiegamy przede wszystkim skutkom, a nie systematycznemu brakowi wody.
Co poszło nie tak? Przecież naukowcy od lat powtarzają, że susze, które do tej pory były anomalią, wskutek zmian klimatu na stałe wpiszą się w naszą rzeczywistość. – Co więcej, o zmianach klimatu wciąż mówi się u nas jako o czymś, co dopiero nadejdzie – zauważa prof. Zbigniew Karaczun, sozolog ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, ekspert Koalicji Klimatycznej. A my z permanentną suszą letnią mamy do czynienia co najmniej od 15 lat. – Od trzech lat doskwiera nam susza głęboka i każda kolejna jest gorsza od poprzedniej. Już w 2018 r. mówiono, że to jest susza stulecia – dodaje.
O zmianach klimatu wciąż mówi się u nas jako o czymś, co dopiero nadejdzie. A my z permanentną suszą letnią mamy do czynienia co najmniej od 15 lat
Jest sucho, będzie suszej
Rzeki zaczynają odsłaniać dno. Ten tydzień przyniósł informacje o ogniu w Biebrzańskim Parku Narodowym, a mamy dopiero drugą połowę kwietnia. Czego możemy się więc spodziewać latem? Czy grożą nam pożary takie jak w Australii? Sebastian Szklarek, autor bloga Świat Wody, adiunkt w Polskiej Akademii Nauk, się tego nie spodziewa. – Na pewno będzie ich dużo, ale system przeciwpożarowy Lasów Państwowych pozwala zapobiegać wielko obszarowym pożarom. One wybuchają, ale są szybko dławione w zarodku, dlatego nie mamy takich sytuacji jak w Australii czy Grecji – podkreśla. Problemów jednak i bez nich będzie bardzo dużo.
Jak odnotowuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, ta zima była najcieplejsza od początku prowadzenia pomiarów meteorologicznych w Polsce. Niemal bezśnieżna. Nie dała szansy na uzupełnienie zasobów wody po suszy zeszłorocznej. Wiosną deszczu także jest jak na lekarstwo, co oznacza, że poważnie zagrożone są wschodzące na polach uprawy.
– Żeby uzupełnić zapas wody, który utraciliśmy, potrzebny byłby dwu-, trzytygodniowy opad – ocenia prof. Zbigniew Karaczun.