O przełomowych zeznaniach Nigeryjki pisaliśmy wczoraj. Janet J. po raz pierwszy przyznała w lubelskiej prokuraturze, że została skrzywdzona. Wcześniej w jedynych zeznaniach, jakie złożyła w minione wakacje, utrzymywała, że nie stało się jej nic złego.

Reklama

Cały czas jednak na wolności pozostają ludzie odpowiedzialni za krzywdę swojej ofiary. Kim są, gdzie ich szukać, ilu ich jest - tego Nigeryjka na razie nie mówi. "Ma wielki problem z umiejscowieniem niektórych faktów w czasie" - mówi DZIENNIKOWI osoba znająca szczegóły śledztwa.

Kilka szczegółów stało się mimo to bardziej jasne. Janet J. potwierdziła, że celem jej podróży były Włochy. Miała tam być przerzucona razem z innymi Nigeryjkami. Wszystko działo się jesienią 2006 r. Problemy zaczęły się, kiedy kobiety razem ze swoimi "opiekunami" znalazły się w Warszawie. Nigeryjka - podobnie jak jej koleżanki - dostała od mafiosów instrukcje, jak ma przedostać się do Niemiec.

Ta pierwsza i jedyna próba jej przerzutu za Zachód nie powiodła się, bo zanim jeszcze spróbowała przekroczyć granicę, została zatrzymana przez Straż Graniczną w okolicach Zgorzelca. Dostała nakaz opuszczenia kraju, nie zastosowała się jednak do niego.

Reklama

Według naszych rozmówców mniej więcej w tym czasie ludzie z mafii, która handluje żywym towarem, porzucili ją. Przyczyny nie do końca są jasne. "Janet miała wtedy pierwsze załamanie psychiczne. Stała się balastem, bo po co komuś towar, który stwarza problemy?" - mówi jeden z rozmówców DZIENNIKA.

Po incydencie w Zgorzelcu Janet J. znowu znalazła się w Warszawie i na kilka miesięcy, aż do marca 2007 r. ślad po niej zaginął. Wcześniej przypuszczano, że trafiła do domu publicznego, żeby odpracować u bandytów dług. Teraz zeznała w prokuraturze, że w żadnym domu publicznym w Polsce nie była. W tym czasie była wykorzystywana seksualnie, nie zeznała przez kogo.

5 marca kobietę zatrzymała w Warszawie Straż Graniczna. Miała nieważną wizę, więc wystąpiła o status uchodźcy. Czekała na decyzję w areszcie deportacyjnym. Wypuszczono ją i nakazano powrót do Nigerii. Dwa dni po wyjściu na wolność policja znalazła ją półprzytomną, a 26 kwietnia Straż Graniczna zawiozła ją do szpitala. Potem przerażoną i poranioną Nigeryjkę chciano deportować. Wtedy jej sprawę opisał DZIENNIK.

Reklama

Kto konkretnie ją skrzywdził? To cały czas tajemnica, której Janet nie chce wyjawić. Według jej opiekunów z La Strady choć mafia zostawiła ją w Polsce, na pewno nie zrezygnuje z wyegzekwowania pieniędzy za nielegalny przerzut. To tłumaczy, dlaczego Janet J. wciąż boi się wskazać konkretne osoby odpowiedzialne za jej cierpienia.

DZIENNIK dowiedział się też, że nawet ekspertyza biegłego lekarza, który miał określić, od kiedy Nigeryjka była bita, nie wniosła niczego do sprawy. "Biegły stwierdził, że obrażenia mogły powstać zarówno jeszcze w Nigerii, jak i w Polsce" - mówi Beata Syk-Jankowska z lubelskiej prokuratury okręgowej.

p

Dawid-Olczyk: Nigeryjka zaczyna nowe życie

Katarzyna Świerczyńska: Jak czuje się Janet J.?
Irena Dawid-Olczyk*: Coraz lepiej, powoli odzyskuje zaufanie do ludzi. To przesympatyczna dziewczyna.

Co teraz robi, gdzie mieszka?
Jest cały czas pod opieką La Strady. Z oczywistych powodów nie mogę powiedzieć, gdzie mieszka, zresztą ona sama nie chce, żeby było o niej głośno. Jest objęta programem ochrony ofiar handlu ludźmi. Tak jak innym kobietom, które zostały skrzywdzone w ten sam sposób, pomagamy jej zacząć nowe życie. Nigeryjka jest w grupie, w której są głównie Polki, ale świetnie się z nimi dogaduje, jest lubiana, ma dużo nowych znajomych.

Jak się z nimi porozumiewa? Wiem, że nawet po angielsku nie mówiła dobrze.
Teraz ukończyła kurs angielskiego, a na dodatek robi duże postępy w polskim. Co tydzień przegląda gazety z ogłoszeniami o pracę. Jeśli zauważy coś interesującego, sama dzwoni. Nie możemy jej w tym wyręczać, bo jeśli będzie w stanie dogadać się z ewentualnym pracodawcą przez telefon, ma większe szanse, że dostanie jakąś pracę. Mogę zdradzić, że już ma za sobą pierwsze dorywcze zajęcia i zarobiła już jakieś pieniądze.

Jakiej konkretnie pracy szuka?
Chciałaby pracować jako sprzątaczka. Zdaje sobie sprawę, że na wiele więcej liczyć nie może. Na początku, kiedy nagłośniliście jej dramat, zgłaszały się do nas różne osoby, które pod wpływem impulsu, deklarowały pomoc w znalezieniu pracy. Jednak teraz, kiedy ta pomoc mogłaby się przydać, niestety nikt nie spełnił obietnic.

Czy Janet J. myśli o tym, żeby wrócić do Nigerii?
Ona nie ma po co tam wracać. Martwi się o swoich bliskich, których zostawiła w Afryce, ale jednocześnie wie, że ma dług wobec bandytów, którzy ją tutaj sprowadzili.

Czy ktoś się upomina o te pieniądze?
Proszę o inne pytanie.

Czy nadal jest szantażowana?
Jakkolwiek to zabrzmi - na razie Janet jest po prostu skazana na Polskę. Idealnie by było, gdyby mogła dostać obywatelstwo i zmienić nazwisko. To jednak na razie odległe plany.

Jeszcze rok temu Janet J. była w fatalnej kondycji psychicznej, wręcz histerycznie bała się mężczyzn. Jak jest teraz?
O niebo lepiej, ale jej konstrukcja psychiczna nadal jest bardzo krucha. Cały czas jest pod opieką naszego psychologa.

*Irena Dawid-Olczyk pracuje w fundacji La Strada. Jest koordynatorką programu dla ofiar handlu ludźmi, którym objęta jest Janet J.

p

Pytania bez odpowiedzi w sprawie Janet J.

Kim jest Janet J.?
Śledczy do tej pory nie potwierdzili tożsamości i prawdziwego wieku Nigeryjki. Wiadomo, że pochodzi z południa Nigerii, z kilkumilionowego plemienia Edo. Sama Janet utrzymuje, że ma 22 lata, ale w rzeczywistości może być nawet o kilka lat młodsza. j.

Kim są dwie Nigeryjki, które zostały przywiezione do Polski razem z Janet?
To również zagadka, w której wyjaśnieniu może pomóc strona nigeryjska. Ustalenie prawdziwej tożsamości kobiet pomoże w dotarciu do nich, a tym samym do organizatorów handlu żywym towarem. Niewykluczone, że kobiety – zgodnie z planem – znalazły się we włoskich domach publicznych.

Kim są osoby, które przywiozły Nigeryjki do Polski?
Ciągle nie wiadomo, kto dokładnie stoi za przerzutem kobiet z Nigerii do Włoch. Śledczy nie wiedzą również kim jest polski rezydent mafii, który załatwił formalności z ich przyjazdem do naszego kraju. Janet miała tzw. wizę sportową, oficjalnie miała dotrzeć do lubelskiego klubu sportowego na testy jako zawodniczka piłki ręcznej. Nigdy tam nie była.

Co dokładnie działo się z Janet od momentu jej przylotu do Polski we wrześniu 2006 roku do 5 marca 2007 roku, kiedy półprzytomną znalazła policja?
Śledczy cały czas mają problem z dokładnym odtworzeniem wszystkich szczegółów pobytu Nigeryjki w naszym kraju. Sama Janet J. ma kłopot z ustawieniem w chronologicznym porządku wszystkich wydarzeń. To śledczy muszą teraz uporządkować i połączyć wydarzenia w spójną całość.

Kto znęcał się nad Janet J. - dotkliwie ją pobił i wykorzystał seksualnie?
Janet J. na razie nie podaje nazwisk swoich oprawców.

Od kiedy Janet była bita i krzywdzona?
Nadal nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Biegły lekarz, który badał Janet J., nie wykluczył, że część obrażeń mogła powstać jeszcze przed jej przyjazdem do Polski.