W obozie rządowym, a także wśród tzw. nowych sędziów Sądu Najwyższego, widać coraz większe zniecierpliwienie tym, że po niemal dwóch tygodniach od zwołania w tym celu zgromadzenia nie udało się wyłonić pięciu kandydatów na I prezesa SN. Dlatego też coraz głośniej mówi się o podjęciu zdecydowanych kroków, które miałyby ten proces przyspieszyć.

Reklama

– Biorąc pod uwagę to, co się dzieje podczas obrad Zgromadzenia Ogólnego sędziów SN, nie zdziwiłbym się, gdyby politycy stracili cierpliwość i wprowadzili rozwiązania legislacyjne, które by to ukróciły – mówi osoba zaliczana do grupy nowych sędziów.

Jednak politycy obozu rządzącego dystansują się od takich pomysłów. – SN jest niezależny, trwają wybory i mnie jako politykowi nic do tego. Obstrukcja była, jest i będzie. Jedni sędziowie sobie z nią radzą, inni nie. To kwestia osobowości i charakteru – mówi Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.

Za obstrukcję obóz rządzący uznaje domaganie się przez tzw. starych sędziów uchwalenia porządku obrad oraz zorganizowania na nowo wyborów członków komisji skrutacyjnej, która
ma liczyć głosy oddane na kandydatów na I prezesa SN. Ich zdaniem bez tego wybory będą mogły być kwestionowane w przyszłości.

Reklama

– Tego typu działania nie mają podstawy prawnej. Nie należy więc wykluczać, że w sytuacji, gdy sędziowie będą do tych kwestii uparcie wracać, zostaną wobec nich podjęte kroki dyscyplinarne – słyszymy.

Te zapowiedzi oburzają Krystiana Markiewicza, prezesa Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.

– Wierzę, że sędziowie SN nie ugną się pod tego typu groźbami i nadal będą bronić pryncypiów – zaznacza sędzia. Jak dodaje, jest to groźba bezprawna, dlatego też ten, kto jest jej autorem, powinien odpowiedzieć nie tylko dyscyplinarnie, ale również karnie. A jeśli chodzi o ewentualne zmiany w prawie, to nie ma złudzeń, że będą one zmierzać do dalszego podporządkowania SN politykom.

Reklama

Obrady wznowić ma Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN

Do tej pory się to nie udało, gdyż wśród członków zgromadzenia nastąpił rozłam. Tak zwani starzy sędziowie stanęli na stanowisku, że na początku należy przyjąć porządek obrad. Podnosili również, że wybór komisji, która miała z kolei wyłonić członków komisji skrutacyjnej mającej liczyć głosy oddane na kandydatów na I prezesa SN, nastąpił w sposób nieprawidłowy. Z kolei tzw. nowi sędziowie, do których zalicza się także obecny przewodniczący zgromadzenia Aleksander Stępkowski, uważają, że wszystko przebiega zgodnie z prawem, w związku z czym nie ma co wracać do tych kwestii.

‒ Nie będę podczas piątkowych obrad poddawał pod głosowanie ponownych wniosków dotyczących przyjęcia przez Zgromadzenie Ogóle porządku obrad oraz ponownego wyłonienia komisji skrutacyjnej – zapowiada sędzia Stępkowski. Jak tłumaczy, są one niezgodne z ustawą o SN, która przewiduje, że jedynym zadaniem Zgromadzenia Ogólnego jest wyłonienie pięciu kandydatów na I prezesa SN.

Sędzia Stępkowski podjął również decyzję, że oświadczenia, jakie mają teraz składać sędziowie ubiegający się o status kandydatów na I prezesa SN, będą trwać maksymalnie 15 minut.

‒ Nie chodzi o to, żeby w jakikolwiek sposób ograniczać swobodę wypowiedzi, ale żeby usprawnić całą procedurę. Myślę, że 15 minut absolutnie wystarczy – mówi sędzia Stępkowski. Nie będzie za to limitów czasowych, jeżeli chodzi o zadawanie pytań kandydatom oraz na udzielanie odpowiedzi.

Dlatego też zdaniem przewodniczącego zgromadzenia to, jak będą wyglądały piątkowe obrady, będzie głównie zależało od samych kandydatów.

‒ Muszę ponieść to ryzyko organizacyjne, wiem, że jest to wdzięczny obszar dla obstrukcji, jednak liczę, że zarówno kandydaci, jak i pozostali uczestnicy zgromadzenia zdają sobie sprawę, że takie przeciąganie będzie się negatywnie odbijało na wizerunku SN – podkreśla sędzia Stępkowski. Jak dodaje, jego rolą jest zminimalizowanie tego ryzyka.

Przewodniczący zgromadzenia nie ukrywa, że pewne zabiegi niektórych członków zgromadzenia odbiera jako celowe działanie zmierzające do przeciągnięcia całej procedury.

‒ Nie mogę wykluczyć, choć przyznam, że napawa mnie to smutkiem, że intencje, które za tym stoją, mogą mieć kontekst polityczny – zaznacza Aleksander

.Sędziowie, którzy domagają się m.in. wyboru na nowo członków komisji skrutacyjnej, gdyż ich zdaniem podczas tych wyborów doszło do poważnych nieprawidłowości, odpierają zarzuty o stosowanie celowej obstrukcji.

‒ Status I prezesa SN, w wyborze którego jako sędziowie SN uczestniczymy, nie może być ukształtowany na podstawie procedur ułomnych czy też sprzecznych z obowiązującymi regulacjami prawnymi ‒ mówił w wywiadzie dla DGP Bohdan Bieniek, zaliczany do grona tzw. starych sędziów.

Tuż przed wznowieniem obrad Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” zleciło przeprowadzenie badań opinii publicznej Ogólnopolskiemu Panelowi Badawczemu „Ariadna”. Ponad tysiąc osób odpowiedziało na pytania dotyczące wyborów I prezesa SN.

Zdecydowana większość respondentów uznała, że postawa prezydenta w tym sporze wskazuje na to, że chce on sobie podporządkować SN, jedynie 10 proc. uważało inaczej. Kolejne pytania dotyczyły m.in. cech, jakimi powinien legitymować się kandydat na I prezesa SN. Tutaj zdecydowana większość, bo 55 proc. respondentów, wskazywała na konieczność dążenia przez taką osobę do zachowania niezależności SN od wszelkich wpływów politycznych. Z badań wynika również, że chcemy, aby I prezes SN respektował orzeczenia polskich sądów i europejskich trybunałów oraz posiadał wieloletnie doświadczenie w orzekaniu w SN. Za niepożądane większość przebadanych wskazywała: zajmowanie stanowisk politycznych czy zażyłe kontakty z politykami. Takiego zdecydowania nie było przy pytaniu o objęcie urzędu przez startującego w wyborach na I prezesa SN na skutek poparcia obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Tutaj aż 40 proc. wybrało odpowiedź „trochę niepożądane, a trochę pożądane”.

Badanie zostało przeprowadzone także w środowisku sędziowskim (niemal 600 sędziów, przede wszystkim rejonowych i okręgowych). Wynika z niego, że prezydent swoją postawą daje wyraźny sygnał, że zależy mu na zmniejszeniu niezależności SN i podporządkowaniu go sobie (tak uważa 89,1 proc. respondentów). Przeciwnego zdania jest zaledwie 5,2 proc. badanych. Zdecydowana większość sędziów, którzy wzięli udział w badaniu, chciałaby również, aby odbyły się publiczne wysłuchania kandydatów na I prezesa SN.

Sędziowie także mogli wskazać, jakie cechy kandydatów mają znaczenie w wyścigu o fotel I prezesa SN. Zdecydowana większość uznała, że istotne znaczenie mają tutaj m.in.: poparcie większości Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN, duże poparcie wśród środowiska sędziowskiego, zdecydowane dążenie do zachowania niezależności SN czy uznawanie orzeczeń polskich sądów oraz europejskich trybunałów. Respondenci ponadto wymieniali bogaty dorobek orzeczniczy oraz szacunek dla konstytucyjnych organów władzy publicznej.

Jako najmniej pożądane cechy kandydatów na I prezesa SN sędziowie wskazywali: powołanie na urząd I prezesa SN dzięki wsparciu obecnej Krajowej Rady Sądownictwa, zajmowanie stanowisk politycznych, zażyłe kontakty z politykami czy uwikłanie w postępowania dyscyplinarne.

OPINIA

Każde wybory powinny być wolne, uczciwe i transparentne. Tym co odróżnia wybory na Prezydenta od wyborów I Prezesa SN jest polityka. SSP Iustitia uznało, że nie może być tak, że wybór najważniejszego sędziego w Polsce będzie odbywał się za zamkniętymi drzwiami, bez żadnych kryteriów, gdzie na samym końcu to polityk zadecyduje, który z kandydatów będzie dla niego najbardziej wygodny. Uważamy, że kandydat ma być najlepszy dla Polski, a nie dla polityków. Zapytaliśmy więc sędziów, ale też wszystkich obywateli co powinno decydować o wyborze prezesa. Z ankiety i badań społecznych wynika, że niemal wszyscy sędziowie i zdecydowana większość społeczeństwa uważają, iż wybór I Prezesa powinien być poprzedzony wysłuchaniem publicznym i że sędziowie chcą poznać bliżej kandydatów. Z dość szczegółowej ankiety można wyprowadzić kilka wniosków, ale najważniejszy jest jeden: I Prezes SN powinien być sędzią i nie może być skażony polityką. To potwierdzenie tego, że zdecydowana większość sędziów nie chce neosędziego jako I Prezesa. Neosedziego, czyli osoby wybranej w politycznym konkursie przez upolitycznioną KRS, co do której są poważne wątpliwości czy w ogóle jest sędzią. Sędziowie, ale i całe społeczeństwo nie chcą, by była to osoba, która sprawowała urzędy polityczne lub ma zażyłe kontakty z politykami.

Wszyscy oczekują, by I prezesem była osoba, która ma poparcie większości sędziów SN. To zrozumiałe, inaczej to nie tyle osoba wybrana przez sędziów, co narzucona przez Prezydenta. Sędziowie jednocześnie oceniają, że Prezydent chce zmniejszyć niezależność SN. Nie dziwi więc, że sędziowie, ale też całe społeczeństwo oczekują, by kandydat walczył o prawa i wolności każdego, ale też o niezależność SN. Oczekują od I Prezesa, że będzie szanował orzeczenia sadów polskich i europejskich, a widzimy na przykładzie uchwały 3 połączonych IZB, orzeczenie NSA wstrzymującego konkurs do SN czy orzeczeń TSUE jak niektórzy kandydaci do tych orzeczeń podchodzili. Żeby być dobrym sędzią sama wiedza nie wystarcza. Stąd oczekiwania, że I Prezes SN będzie miał doświadczenie w sędziowaniu w SN, tak jeśli chodzi o staż , jak i dorobek orzeczniczy. Oczekujemy, że I Prezes Sn nie będzie uwikłany w jakiekolwiek niewyjaśnione postępowania dyscyplinarne. Niestety z tym też różnie bywa. Ważne jest, że oczekiwania sędziów są zbieżne z oczekiwaniami reszty społeczeństwa.


Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”