Podczas tzw. strajku przedsiębiorców w sobotę policjanci zatrzymali kandydata na prezydenta i jednego z inicjatorów tej demonstracji Pawła Tanajno. Według Policji zatrzymanie Tanajno miało związek z naruszeniem nietykalności cielesnej funkcjonariuszy. Miało do tego dojść w dwóch różnych miejscach i polegało m.in. na szarpaniu i popychaniu policjantów. Na decyzję o zatrzymaniu złożono zażalenie. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał jednak, że zatrzymanie było legalne, zasadne i prawidłowe.
Wiceszef MS był pytany w Radiu Zet, czy reakcja wobec Tanajno nie była przesadzona. Wiceminister przyznał, że oglądał film z zatrzymania przedsiębiorcy i ocenił, że reakcja funkcjonariuszy nie była przesadzona.
Jego zdaniem czynności służb wobec Tanajno były prawidłowe. Nikt nie będzie szarpał policjanta. Tak powinno być niezależnie od tego, jaka władza funkcjonuje w państwie - podkreślił.
Według Wójcika wobec każdego, kto narusza nietykalność funkcjonariusza publicznego konsekwencje powinny być daleko idące.
Wiceminister zwrócił też uwagę, że sąd rozpatrując zażalenie pełnomocnika Tanajno nie dopatrzył się nieprawidłowości.
"Legalne, zasadne i prawidłowe"
Dzisiaj odbyło się posiedzenie Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie, dotyczące zażalenia Pawła Tanajno na jego zatrzymanie. Sąd uznał, że było ono legalne, zasadne i prawidłowe - powiedział w weekend w rozmowie z PAP rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak.
Rzecznik przypomniał, Tanajno zatrzymano w związku z naruszeniem nietykalności policjantów. Dodał, że działania policji od początku są transparentne.
O zatrzymaniu poinformowaliśmy zarówno prokuraturę, jak i adwokata na żądanie. Po zatrzymaniu kontynuowaliśmy czynności związane m.in. z zażaleniem - powiedział Marczak. Dodał, że czynności wobec Tanajno są prowadzone w trybie przyspieszonym, a zatem policja ma na nie 48 godzin.
Sobotnia demonstracja rozpoczęła się po południu na placu Defilad w Warszawie, gdzie uczestnicy protestu gromadzili się z biało-czerwonymi flagami i transparentami z logo strajku. Na apel inicjatora protestu Pawła Tanajno ułożyli na schodach prowadzących do Pałacu Kultury krzyż ze zniczy i kwiatów. Tanajno wyjaśniał, że ma być to krzyż symbolizujący ciężary, jakie na nich nałożył rząd, ograniczając możliwości prowadzenia działalności gospodarczej.
Następnie uczestniczący w proteście udali się pieszo chodnikami w kierunku Pałacu Prezydenckiego, a dalej – pod Sejm. W związku z ignorowaniem przez demonstrantów komunikatów policji z informacją, że w związku ze stanem epidemii grupowanie się jest zabronione, funkcjonariusze m.in. legitymowali i zatrzymywali uczestników protestu.
Nie będę mówił jakich, bo to tajemnica lekarska - powiedział.
W ubiegłym tygodniu w Warszawie również odbył się protest tzw. przedsiębiorców. Zatrzymanych zostało blisko czterysta osób, w tym pięć procesowo. Wobec zgromadzonych użyto gazu i siły fizycznej, co – jak wyjaśniła stołeczna policja - było skutkiem agresji ze strony protestujących i czynnej napaści na funkcjonariuszy.
Policja podkreślała, że zgromadzenie to, w obliczu panujących obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa, było nielegalne, nie zostało zarejestrowane przez stołeczny ratusz.
Głos w sprawie interwencji funkcjonariuszy zabrał też szef MSWiA Mariusz Kamiński, stwierdzając, że pod ich adresem narasta kampania oszczerstw i pomówień.
Kamiński w specjalnym liście zapewnił policjantki i policjantów, że jako szef MSWiA działania porządkowe z ubiegłego weekendu w Warszawie uważa za niezbędne i adekwatne do zaistniałej sytuacji. W jego ocenie padające w przestrzeni publicznej oskarżenia wobec policji są "bezpodstawne i motywowane politycznie".