Sylwia Czubkowska: Kiedy dowiedział się pan, że poleci w kosmos?

Mirosław Hermaszewski*: Dosyć szybko. Akcja wyboru pilota do tajemniczego projektu zaczęła się latem 1976 r. A już podczas drugiego zgrupowania przygotowawczego, które zaczęło się w połowie września 1976 r. w Zakopanem, w wielkiej tajemnicy wyjaśniono kandydatom co chodzi. Potem przez półtora roku żyłem w ciągłej niepewności, bo do lotu przygotowywano równolegle mnie i ppłk. Zenona Jankowskiego.

Reklama

Czuł się pan szczęściarzem?

Czułem presję, wszyscy zaczęli inaczej na mnie patrzeć, rząd, społeczeństwo, rodzina. Raczej miałem poczucie, że czeka mnie naprawdę ciężka praca.

Pasowała panu rola bohatera narodowego?

Reklama

Na początku była dla mnie przerażająca. Jeszcze długo po powrocie miałem ogromną tremę przed wystąpieniami publicznymi, często ze zdenerwowania z trudem byłem w stanie wykrztusić parę słów. Na szczęście nie uderzyła mi ta sława do głowy, bo byłem już wtedy dojrzałym, ukształtowanym mężczyzną. Po jakimś czasie przyzwyczaiłem się i zrozumiałem, że tak musi być, bo jednym z pionierów - poleciałem w kosmos jako pierwszy Polak i ... 89. w historii człowiek.

Nadal czuje się pan jak legenda?

Reklama

Nie w żadnym razie. Mój lot był oczywiście wydarzeniem i pewnego rodzaju symbolem, ale to już przeszłość.

Po tych 30 latach wciąż opowiązują pana zoobowiązania zachowania tajemnicy co do szczegółów lotu?

Tak naprawdę nie było żadnych szczególnych tajemnic, bo to był lot naukowy. Oczywiście na statku były różne urzadzenia zupełnie nienaukowe, ale nie wnikałem do czego służą, obsługiwali je tylko ściśle do tego wyznaczeni ludzie NA ZIEMI?!

Utrzymuje pan kontakty z innymi kosmonautami z byłego bloku sowieckiego?

Co roku spotykamy się na tydzień. Za to w tym roku spotkam się z chłopakami z selekcji przed lotem. Powspominamy tamte czasy.

p

Robert Spałek, historyk z warszawskiego oddziału IPN

Generał Hermaszewski poleciał w kosmos i to był sukces... propagandy gierkowskiej, która walczyła o poprawienie obrazu władzy w państwie targanym przez protesty społeczne.

Spektakularna wiadomość o locie Polaka w kosmos była fantastyczną okazją do zademonstrowania siły władzy. Na sklepowych półkach nie było szynki, cukier był na kartki, ale polska myśl techniczna tryumfowała, co oznaczało, że kraj rośnie na potęgę. Lot Polaka w kosmos miał też kolosalne znaczenie dla propagandy Związku Radzieckiego - Polak w kosmosie demonstrował Stanom Zjednoczonym, że obóz Układu Warszawskiego to nie grono wasali Związku Radzieckiego, tylko równorzędni partnerzy stanowiący przeciwwagę dla zachodniego modelu świata, w których zaawansowana technika rozwija się na równym poziomie.

Dlatego z punktu widzenia państwa polskiego nie było ważne, czy Hermaszewski był najlepszym kosmonautą spośród kandydatów do tej roli. Ważne, że leciał Polak.

Być może był najprzystojniejszy, najbardziej elokwentny, nie musiał być najlepszy. Miał lecieć ktoś, kogo później propaganda będzie mogła wykorzystać do swoich celów. I tak się stało. Po wyborze Karola Wojtyły na papieża władza komunistyczna stawiała Hermaszewskiego jako przeciwwagę dla niego - jako postać, która rozsławiła Polskę na całym świecie.