250-tysięczna wyspa i portugalska autonomia oddalona o 650 kilometrów od wybrzeży Afryki znalazła się po raz pierwszy w szerokiej ofercie biur podróży w ubiegłym roku i okazała się sporą klapą. Mało kto kojarzy ją z dawnymi wypadami wielkich tego świata i miejscem, gdzie leczył się m.in. Józef Piłsudski. Większość bez specjalnego zastanawiania się odrzucała ją jako wyspę, gdzie nie ma piaszczystych plaż, mało jest zabytków i gdzie rozrywkę znajdą jedynie miłośnicy górskich spacerów zachwyceni tamtejszymi levadami i górskim przesmykiem łączącym dwa największe szczyty wulkanicznej wyspy.
Pierwsza próba wprowadzenia Madery do ofert skończyła się tym, że ceny dwutygodniowej wycieczki spadły grubo poniżej 2 tysięcy złotych, a sam przelot na oddaloną o kilka tysięcy kilometrów wyspę można było nierzadko kupić za bezcen.
Do czasu. Dziś wykupienie wyjazdu na wyspę graniczy z cudem, a większość polskich biur podróży wyprzedała swoje wycieczki już z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Miejsc zabrakło już w kwietniu, czyli zaraz po tym, jak na antenę wszedł nowy serial TVN "Teraz albo nigdy". "Madera to wakacyjny bestseller, nie zostały nam żadne wolne miejsca" - mówi DZIENNIKOWI pracownica wrocławskiego biura internetowego Traveliada.pl Adrianna Lubaniecka. Identycznie jest w warszawskim biurze podróży TUI. "Nie mamy tam już nic wolnego. Boom na Maderę rozpoczął się tuż po emisji serialu telewizyjnego. Sprzedaż skoczyła nam wówczas cztero-, a nawet pięciokrotnie. Wszystko się sprzedało" - relacjonuje kierownik sprzedaży TUI Piotr Kołodziej.
Do czasu niespodziewanego come backu atlantyckiej wyspy część uczestników rynku zdążyła rzucić ręcznik. Polska filia Neckermanna wycofała się z Madery już jesienią, uznając, że jest mało perspektywiczna. Pracownicy Neckermanna w rozmowie z DZIENNIKIEM twierdzą, że polscy turyści nie przepadają za skalistymi plażami, a tylko takie oferuje portugalska autonomia. "Polacy nie byliby ofertą w ogóle zainteresowani, gdyby nie to, że rozleklamował ją TVN" - twierdzi nasz rozmówca z Neckermanna.