"Jestem bardzo zadowolona z mojego życia. Co więcej, wierzę, że będzie ono jeszcze lepsze niż dotąd. Wszystko przecież na to wskazuje" - mówi DZIENNIKOWI Violetta Krasowska, 42-letnia mieszkanka Warszawy, matka dwóch dziewczynek w wieku szkolnym. Skąd takie przekonanie?

Reklama

"Bo w Polsce coraz bardziej cenieni są fachowcy i ludzie dobrze wykształceni. Ja sama co chwilę dostaję oferty pracy z bardzo różnych dziedzin i wydaje mi się, że jeśli ktoś naprawdę chce, to znajdzie dobre zatrudnienie" - tłumaczy warszawianka.

Krasowska nie jest w swych poglądach odosobniona - jej przewidywania co do sytuacji na rynku pracy podziela aż 41 proc. Polaków. A jedna trzecia ankietowanych uważa, że sytuacja gospodarcza będzie w tym roku lepsza niż w poprzednim. Ekonomista Robert Gwiazdowski tłumaczy ten optymizm tak:

"Mamy większe podwyżki płac, niż wynosi wzrost naszej wydajności, pewną pracę, bo nasz rynek stał się rynkiem pracownika i wreszcie mamy w czym wybierać. Stać nas na więcej i mamy nadzieję, że ta dobra passa będzie się utrzymywać" - mówi ekspert Centrum im. Adama Smitha.

Jego zdaniem nawet jeśli przeciętny obywatel przypomni sobie czasem o wzroście cen, to zaraz się pocieszy, że przecież dostanie większe wynagrodzenie i wszystko się wyrówna. "Jesteśmy narodem hurraoptymistów i nie wybiegamy myślami dalej niż rok do przodu. Na nasze dobre samopoczucie nie wpływają przecież nawet spadki na giełdzie" - przypomina Gwiazdowski.

Violetta Krasowska twierdzi, że wokół siebie widzi głównie zadowolonych ludzi. "Mam wielu młodych znajomych: są pewni siebie, znają swoją wartość i potrafią zaplanować przyszłość. A co ciekawe, wcale nie chcą wyjeżdżać z Polski. Wolą tutaj mieszkać i pracować. Tak zrobił mój mąż Mariusz, którego rodzice i brat są od lat w USA, więc teoretycznie nic go tu nie trzyma. On jednak chce właśnie tutaj budować swoje życie" - opowiada. Czy coś ją w Polsce martwi? Tak, fatalna służba zdrowia, stan polskiego szkolnictwa oraz bezrobocie. Jak wynika z badań Eurobarometru, bardzo podobne troski mają również inni Polacy - jedna trzecia martwi się wzrostem cen i sytuacją w służbie zdrowia, a niewiele mniej (27 proc.) bezrobociem.

A jak wypadamy na tle innych narodów europejskich? O wiele szczęśliwsi od nas są Duńczycy, Holendrzy, mieszkańcy Luksemburga i Szwedzi. We wszystkich tych krajach zadowolenie z życia niezmiennie od lat deklaruje blisko 100 proc. badanych. – To kombinacja poczucia wolności i liberalnej polityki państwa. Ważne też jest zabezpieczenie materialne – tłumaczy wyniki sondażu holenderski dziennikarz Bruno van den Elshout.

Reklama

Na szarym końcu stawki plasują się zaś Portugalia, Węgry oraz Bułgaria. "Bułgarzy są po prostu tam, gdzie my byliśmy dwa lata temu" - komentuje Robert Gwiazdowski. Z jego opinią zgadza się Ewgenia Manołowa, korespondentka PAP w Bułgarii. "Powody niezadowolenia Bułgarów są proste i oczywiste - to przede wszystkim bardzo niskie zarobki. Poza tym wszechobecna korupcja, bo nie ma dnia, żeby w mediach nie mówiono o kolejnej aferze" - mówi Bułgarka. I dodaje, że jej rodacy muszą jeszcze przebyć długą drogę, by w zadowoleniu i optymizmie dorównać Polakom.

p

Psycholog: Jesteśmy malkontentami

Magdalena Janczewska: Czy Polacy naprawdę są narodem optymistów? Zawsze sądziłam, że naszą cechą narodową jest raczej narzekanie.
Piotr Sokołowski*: Bo jako naród jesteśmy malkontentami. Będąc w grupie, lubujemy się w krytykowaniu sytuacji w kraju, polityków, zawsze podkreślamy, że inni mają lepiej albo ktoś nas wykorzystuje. Często wręcz wypieramy się szczęścia lub ukrywamy nasz dobrobyt, bo boimy się, że jeśli będziemy się za bardzo nim chwalić, to ktoś nam wszystko zabierze albo los się odmieni. Ale jako jednostki jesteśmy optymistami. Wychodzimy z założenia, że nawet jak będzie się walić, palić, my sobie poradzimy. Tę naszą pewność siebie podkreślają bardzo korzystne wskaźniki ekonomiczne w kraju. Mamy lepszą pracę, wyższe pensje, masę planów na przyszłość i to odbija się na wynikach sondażu Eurobarometru.

Jednak jeszcze sporo brakuje nam do Duńczyków...
Brakuje nam mniej, niż to widać na pierwszy rzut oka. Wystarczy tylko zobaczyć, jak odpowiadali na pytania sondażu Polacy w różnych grupach wiekowych. Zadowolenie z otaczającej nas rzeczywistości podkreśla aż dziewięć na dziesięć osób pomiędzy 15. a 24. rokiem życia. Młodzi ludzie wierzą, że jak skończą dobre studia i będą inwestować w języki, to znajdą niezłą pracę. Mają także świadomość, że cały świat stoi przed nimi otworem.

Dla starszych Polaków nie jest to już takie oczywiste.
Rzeczywiście, najbardziej narzeka grupa po 55. roku życia. Zadowolenie z życia deklaruje już zdecydowanie mniej, bo jedynie 62 proc. Są to osoby, które ciągle noszą w sobie piętno komunizmu. Przyzwyczaiły się do tzw. załatwiactwa albo tego, że ktoś im coś daje z góry. Mają trudności ze znalezieniem się w nowej rzeczywistości. Dlatego można się domyślać, że za kilkadziesiąt lat, gdy tego pokolenia już nie będzie, zaczniemy zbliżać się w naszym optymizmie co do przyszłości nawet do Skandynawów.

*Dr Piotr Sokołowski jest psychologiem społecznym na Uniwersytecie Warszawskim