Chodzi o ks. dra hab. Alfreda Wierzbickiego kierującego Katedrą Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. To jedna z kilkunastu osób, które złożyły poręczenie za aresztowanym na początku sierpnia aktywistą Michałem Sz., ps. Margot.

Reklama

Jak relacjonuje RPO, duchowny miał podkreślać, że nie podoba mu się "knajacki język Margot, pozowanie na Matkę Boską", ale to nie powód, żeby żałował decyzji o poręczeniu. Dodawał, że istotą jego poręczenia było to, że "sąd zastosował środki nieproporcjonalne do sytuacji, w jakiej znajdowała się Margot".

Każdy człowiek bez wyjątku zasługuje na szacunek nie ze względu na swoje poglądy, zasługi, bycie lub niebycie godnym pomocy innych. Prawdziwą świętością dla chrześcijan i niechrześcijan powinno być zawsze człowieczeństwo – podkreślił ks. Wierzbicki.

Na stronie RPO poinformowano, że Kolegium Rektorskie KUL skierowało wypowiedzi księdza do rzecznika dyscyplinarnego uczelni. Oficjalnie podano, że przyczyną tych działań jest przekonanie, że wypowiedzi medialne ks. dra hab. A. Wierzbickiego szkodzą misji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego - czytamy.

Bodnar zwrócił się do rektora KUL ks. prof. dra hab. Mirosława Kalinowskiego o wyjaśnienia w tej sprawie, a zwłaszcza o wskazanie, które wypowiedzi księdza zostały ocenione przez władze uczelni jako uzasadniające przypuszczenie zaistnienia przewinienia dyscyplinarnego stanowiącego czyn uchybiający obowiązkom nauczyciela akademickiego lub godności zawodu nauczyciela akademickiego.

Do aresztowania aktywisty LGBT Michała Sz. przedstawiającego się jako Margot doszło na początku sierpnia. W związku z tą decyzją przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest. Protestujący przeszli na Krakowskie Przedmieście, gdzie doszło do starć z policją - zaatakowany został m.in. radiowóz. Policja zatrzymała łącznie 48 osób. Wszyscy usłyszeli zarzuty czynnego udziału w zbiegowisku.

Pod koniec sierpnia sąd podjął decyzję o uchyleniu aresztu. Wobec aktywisty zastosowano dozór policji, przyjęto też poręczenie majątkowe w kwocie 7 tys. zł i poręczenia osobiste od trzech osób.

W związku ze zdarzeniami z 27 czerwca tego roku prokuratura postawiła Michałowi Sz. zarzuty udziału w zbiegowisku, brutalnego zaatakowania działacza fundacji pro-life oraz niszczenia mienia należącego do fundacji. Taki czyn zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności.