W ciągu ostatniego roku pensja polskiego lekarza wzrosła - jeśli przeliczyć ją na brytyjską walutę - o 800 funtów - pisze "Gazeta Wyborcza". Dlatego medycy już nie myślą o wyjazdach do Wielkiej Brytanii. Po co, skoro na miejscu mogą zarabiać gigantyczne pieniądze.
To efekt wcześniejszych lekarskich strajków, gróźb zwalniania się z pracy i najlepszej w historii sytuacji finansowej Narodowego Funduszu Zdrowia. Skoro NFZ płaci więcej szpitalom za usługi medyczne, te mogą więcej płacić lekarzom, którzy szantażowali, że odejdą z pracy.
Zaczęło się od strajków w 2006 roku - przypomina "Gazeta Wyborcza". Wtedy były pierwsze podwyżki. W lipcu 2007 roku lekarz w szpitalu zarabiał dwie średnie krajowe - 5470 złotych. Ale za pracę wielokrotnie dłuższą niż dziś, bo nie obowiązywały jeszcze unijne normy ograniczające czas pracy medyków do 48 godzin w tygodniu.
Po ubiegłorocznych protestach lekarskie pensje znowu sporo podskoczyły. W grudniu 2007 roku lekarz zarabiał średnio 5942 złotych.
Po 1 stycznia 2008 roku weszły w życie unijne przepisy dotyczące czasu pracy. Za pracę ponad 48 godzin tygodniowo lekarze znowu zażądali podwyżek. Wtedy średnia pensja lekarza specjalisty doszła do 7081 złotych. Tymczasem od początku roku wielu dyrektorów szpitali znowu musiało podnieść pensje lekarzom, bo zagrozili, że odejdą do konkurencji.
"Praca lekarzy w ciągu roku bardzo podrożała" - mówi "Gazecie Wyborczej" Wojciech Szrajber z łódzkiego szpitala im. Kopernika. W jego placówce specjalista zarabia średnio już ponad 10 tysięcy złotych. Rekordziści - nawet ponad 20 tysięcy.