Anna Milczarek z Warszawy, mama siedmioletniego Mikołaja, który nosi pompę insulinową, długo szukała klasy, która przyjmie syna. "Udało się dopiero za szóstym razem" - mówi Milczarek. Ewie Wojnowskiej, należącej do stowarzyszenia "Pomoc Młodym Diabetykom", nie udało się zapisać córki do łódzkiego gimnazjum nr 15. "Dyrektorka się przeraziła. We wrześniu córka pójdzie do innej szkoły, gdzie jeszcze nie wiedzą o jej chorobie" - mówi Wojnowska.

Reklama

Wszystko przez pismo departamentu kształcenia zawodowego i ustawicznego w Ministerstwie Edukacji Narodowej z którego wynika, że pracownicy szkół nie mogą "wykonywać nawet najdrobniejszych zabiegów medycznych, bowiem nie mają oni uprawnień i kwalifikacji do wykonywania zadań przypisywanych ustawowo przez resort zdrowia".

Pismo trafiło do kuratoriów jeszcze w ubiegłym roku, ale już po rozpoczęciu roku szkolnego, dlatego niewielu dyrektorów zwróciło uwagę na jego konsekwencje i odprawiało ze szkół przewlekle chore dzieci. Dopiero teraz, przed rozpoczęciem nowego roku okazało się, jakie duże zamieszanie wprowadza. Wielu dyrektorów szkół i przedszkoli doszło do wniosku, że w ogóle nie wolno im przyjmować do szkół przewlekle chorych.

Problem dotyczy kilkunastu tysięcy dzieci. Około 10 tys. choruje na cukrzycę. Do tego dochodzą dzieci z ostrą astmą, alergią czy po przebytych chorobach serca, które również potrzebują pomocy, kiedy ich stan zdrowia się pogarsza. Wszystkie one, jeśli literalnie traktować komunikat MEN z 2007 r., nie mogą 1 września zostać przyjęte do żadnego przedszkola, ani uczyć się w klasach 1 - 3.

Reklama

"To absurdalna nadinterpretacja prawa. Nie wolno dyskryminować dzieci tylko dlatego, że są przewlekle chore. To łamanie konstytucji" - mówi DZIENNIKOWI Elżbieta Radziszewska, która w rządzie Donalda Tuska odpowiada za przeciwdziałanie dyskryminacji.

Tego samego zdania są również przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia. "Obsługa pompy insulinowej czy podanie inhalatora nie są typowymi czynnościami medycznymi. Każdy może się jej szybko nauczyć, ale powinien być przeszkolony przez pielęgniarkę lub lekarza" - mówi nam dr Krystyna Trojanowska-Czaplicka, naczelnik wydziału w departamencie zdrowia publicznego w resorcie zdrowia.

Radziszewska obiecuje, że do końca września do kuratoriów trafi sprostowanie i dodatkowe broszury o tym, jak postępować z dziećmi przewlekle chorymi - co ma skłonić dyrektorów do przyjmowania takich dzieci.