Niestety z tego typu sytuacjami mamy do czynienia stosunkowo często, w pewnych sytuacjach życiowych, desperacji (...) zrobieniu partnerowi życiowemu na złość, zabija się własne dzieci. Nie można tu mówić o żadnej miłości rodzicielskiej, to sprawa oczywista - powiedział w uzasadnieniu wtorkowego wyroku SN sędzia Kazimierz Klugiewicz.
Jak dodał sędzia "najwyżej można tu mówić o własnej miłości, bo ja się czuję zawiedziony, ja się czuję skrzywdzony, a więc na złość komuś, kto mnie zranił, zabiję dziecko". Jest to postawa zasługująca na jak największe potępienie - podkreślił sędzia.
Drastyczna zbrodnia
Do opisywanej w mediach drastycznej zbrodni doszło w styczniu 2018 r. W jednym z mieszkań w Lubinie (Dolnośląskie) policjanci znaleźli zwłoki 13-miesięcznej dziewczynki oraz ciężko ranną - 12-letnią dziewczynkę i matkę dzieci Natalię W. (ur. 1985 r.). 12-latka zmarła w szpitalu; kobieta trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Na ciałach dziewczynek były rany kłute i cięte.
Prokuratura postawiła kobiecie zarzut podwójnego zabójstwa. Podczas śledztwa Natalia W. przyznała się do zabicia swoich dzieci. Złożyła wyjaśnienia, ale nie potrafiła podać powodów, dla których dokonała tego czynu. W trakcie procesu wskazywano m.in. na skrajnie ciężkie warunki Natalii W. w dzieciństwie - brak opieki rodzicielskiej oraz na konflikt z partnerem.
W śledztwie przeprowadzono obserwację psychiatryczną oskarżonej. Z wydanej przez biegłych lekarzy psychiatrów i psychologa opinii wynikało, że Natalia W. była poczytalna w czasie popełnienia zarzucanej jej zbrodni. Biegli nie rozpoznali u oskarżonej choroby psychicznej ani innych zakłóceń psychicznych znoszących albo ograniczających w znacznym stopniu dyspozycje poczytalności. Zdaniem biegłych motywacja czynu Natalii W. nie miała charakteru chorobowego.
Historia procesu
Wyrok sądu pierwszej instancji zapadł w tej sprawie w grudniu 2018 r. Wówczas Sąd Okręgowy w Legnicy skazał W. na dożywocie z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 30 latach. W maju 2019 r. orzeczenie to zmienił jednak wrocławski sąd apelacyjny, który złagodził kobiecie karę do 25 lat więzienia z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 20 latach.
Zdaniem SA w pierwszej instancji nie uwzględniono w dostatecznym stopniu historii rodzinnej, która była tłem dokonanej zbrodni. Sąd II instancji uznał też, że oskarżona miała ograniczoną zdolność rozpoznania czynu, jakiego się dopuściła. "Sąd uznał też, że kara dożywocia jest wymierzana osobom, które nie rokują w przyszłości żadnej poprawy i które są zagrożeniem dla społeczeństwa – tu zaś sytuacja była odmienna" - ocenił wtedy sąd apelacyjny.
Kasację na niekorzyść skazanej złożył Prokurator Generalny. Wskazywał, że mimo prawidłowo ustalonych okoliczności zbrodni, wymierzona prawomocna kara była "rażąco niewspółmierna". O oddalenie kasacji wnioskowała obrona. To nie była przemyślana zbrodnia z premedytacją - wskazywała przed SN broniąca kobiety mec. Małgorzata Potacka, tłumacząc, że o nieadekwatności i tak już surowej kary 25 lat więzienia kary można mówić w przypadku zaplanowanych zbrodni, w których sprawca np. zaciera ślady.
SN przyznał wprawdzie, że każdy sąd i sędzia ma swobodę w kształtowaniu wymiaru kary zgodnie z własnym sumieniem, także w II instancji. Kwestia wymiaru kary jest oczywiście kwestią ciężką (...). Sąd odwoławczy może zmienić karę wymierzoną w I instancji. Ale to nie na tym rzecz polega, że ma inne spojrzenie. To, że ma inne spojrzenie nie uzasadnia jeszcze wymierzenia tej innej kary. Sąd musi wykazać błędy w orzeczeniu I instancji - powiedział sędzia Klugiewicz.
Jak dodał, sąd apelacyjny nie wykazał ponadto żadnych dodatkowych okoliczności łagodzących. "Sąd apelacyjny pisze, że (Natalia W.) przyznała się do zabójstwa. Ale nie można przeczyć sprawom, które były jasne od samego początku, to wyraz roztropności procesowej" - zaznaczył sędzia.
Nie ma co przesadzać. Nie każdy, kto miał ciężkie warunki życiowe, to usprawiedliwia jego działanie zbrodnicze - ocenił sędzia Klugiewicz. Dodał, że SN dostrzega "uwarunkowania społeczne oskarżonej, ale one nie zwalniają jej z odpowiedzialności".
Jak jednocześnie zastrzegł SN, to Sąd Apelacyjny we Wrocławiu będzie musiał ocenić, czy "rzeczywiście kara dożywotniego pozbawienia wolności musi zapaść". Natomiast - jak dodał - sąd ten ma jeszcze raz zbadać przesłanki leżące u podstaw wymierzenia kary w tej sprawie.