Stowarzyszenie Memoriał domaga się od Głównej Prokuratury Wojskowej Rosji odtajnienia postanowienia o umorzeniu śledztwa w sprawie mordu polskich oficerów w Katyniu.

>>>Memoriał skarży Rosję do Trybunału w Strasburgu za Katyń

Reklama

Stowarzyszenie twierdzi, że prokuratura łamie w ten sposób prawo. Domaga się, żeby sąd zobligował ją do postępowania w tej sprawie zgodnie z wymogami ustawy o tajemnicy państwowej.

Zgodnie z tą ustawą, jeśli prokuratura ocenia, iż odtajnienie jakichś materiałów nie leży w jej gestii - a tak w danej sytuacji uważa Główna Prokuratura Wojskowa - to powinna zwrócić się o to do Międzyresortowej Komisji ds. Ochrony Tajemnic Państwowych, zaś o swoim kroku poinformować wnioskodawcę, czyli w tym wypadku - Memoriał.

Niestety, Moskiewski Sąd Miejski nie uznał skargi Memoriału i podtrzymał orzeczenie sądu niższej instancji, który 10 czerwca zażalenie Memoriału oddalił. Wówczas sędzia prowadzący rozprawę stwierdził, że Memoriał ma takie samo prawo domagać się odtajnienia tych materiałów, jak... sieć McDonald's.

Rozprawa trwała niespełna 10 minut, a narada trojga sędziów - kilkanaście sekund. Przedstawiciel Głównej Prokuratury Wojskowej, pułkownik Aleksandr Kosmodiemianski z całą powagą zapewnił przed sądem, że GPW "żadnych sekretów ze swojego postanowienia nie robi".

Na dowód swoich słów przywołał fakt, że w innej sprawie toczącej się przed Moskiewskim Okręgowym Sądem Wojskowym, adwokaci się z nim zapoznają.

Reklama

>>>Przeczytaj, jak o rehabilitację ofiar Katynia walczą rodziny zamordowanych

Rzeczywiście, we wtorek rosyjskim prawnikom rodzin 10 ofiar zbrodni katyńskiej, sąd zezwolił na zapoznanie się z tajnym postanowieniem Głównej Prokuratury Wojskowej o umorzeniu śledztwa. Sąd uczynił to, rozpatrując zażalenie adwokatów rodzin na utajnienie postanowienia GPW.

Prawnicy - Anna Stawicka i Roman Karpiński - przeglądali materiały w budynku sądu, pod okiem wojskowych. Wcześniej musieli się pisemnie zobowiązać do nieujawniania - pod groźbą odpowiedzialności karnej - treści dokumentów, z którymi ich zapoznano.

Komentując dla PAP orzeczenie Moskiewskiego Sądu Miejskiego, prawniczka Memoriału Diana Sork oceniła, że "sędziowie bali się wydać inny werdykt".

"Prawda jest po naszej stronie. Najwyraźniej sędziowie postanowili zostawić to dla nadzoru, by nie brać na siebie odpowiedzialności" - powiedziała po rozprawie prawniczka Memoriału Diana Sork.

To jeszcze nie koniec batali Memoriału. Stowarzyszenie może w ciągu sześciu miesięcy odwołać się od werdyktu Moskiewskiego Sądu Miejskiego do prezydium tego sądu.

Prawniczka Memoriału zapowiedziała już, że stowarzyszenie to uczyni. Nie wykluczyła też skierowania sprawy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.