W zeszłym roku statystyczny Polak na jedzenie w restauracji wydawał 100 euro rocznie - pisze dziennik "Metro". w tym roku ta kwota na pewno się zmniejszy, bo Polacy zaczęli oszczędzać na jedzeniu na mieście. Marek jeszcze rok temu jadał w Sfinksie w centrum handlowym Reduta. Na obiad wydawał około 20 złotych. Jednak od paru miesięcy woli zjeść w Ikei w Jankach. Tam za obiad płaci około ośmiu złotych. "Ponad 10 złotych zostaje w kieszeni" - mówi Marek dziennikowi "Metro".
Coraz więcej osób, tak jak Marek, zamienia restauracje na fast foody. Tylko w ciągu roku liczba klientów w restauracjach przy Ikeach wzrosła o ponad 10 procent. Wielu klientów odwiedza Ikeę tylko po to, by zjeść obiad. Sieć zaczęła nawet myśleć o powiększeniu powierzcni restauracyjnej.
Podobnie mają się sprawy w sieciach KFC, Pizza Hut i McDonald's. Ich zyski w tym roku znacznie wzrosły. Jednak zdaniem psychologa społecznego profesora Zbigniewa Nęckiego popularność fast foodów w kryzysie ma związek nie tylko z oszczędzaniem. "Kryzys wymusił na nas większy pośpiech, jesteśmy bardziej zaganiani w pracy. Szybkości obsługi polskie restauracje muszą się jeszcze nauczyć, idziemy więc do fast foodu, który sprzedaje nam <ideę> pod tytułem <łap, jedz i leć dalej>" - mówi profesor.