Ranni to kobieta i mężczyzna. Trafili do szpitala uniwersyteckiego w Zurichu. Samolot leciał z Genewy do Schönhagen niedaleko Berlin. Ciągle nie wiadomo, po co pilot chciał wylądować w Zurichu i dlaczego nie uruchomił rakietowego systemu, chroniącego maszynę przed rozbiciem. Warunki pogodowe podczas lądowania były bardzo złe.

Reklama

Samolot wystartował o 14.45 z lotniska w Genewie. Godzinę i dziesięć minut potem samolot runął na ziemię. Rozbił się około stu metrów przed pasem, na którym chciał wylądować.

Specjaliści nie rozumieją, dlaczego pilot nie zdecydował się na użycie specjalnej rakietowej katapulty, która z ogromną siłą wyrzuca w powietrze duży spadochron. Rozbity samolot to cirrus SR22. Jest wyposażony w taki właśnie system ratunkowy. Po otwarciu spadochronu maszyna bezpiecznie opada i ląduje na ziemi. Być może pilot nie miał żadnych kłopotów z maszyną, a wypadek jest efektem błędu popełnionego przy lądowaniu. Na uruchomienie katapulty zabrakło więc ułamków sekund.

Maszyna, którą lecieli Polacy, była zarejestrowana w USA. Szwajcarska policja odmawia informacji na temat tożsamości ofiar.