Boeing 737 linii Delta ze 152 pasażerami na pokładzie leciał z Nowego Jorku na wyspę Trynidad. Z nieustalonych jeszcze przyczyn na północ od Portoryko na tej samej wysokości, ale w przeciwnym kierunku, leciał rosyjski boeing 747 linii Transaero. Na jego pokładzie mogło być nawet 448 ludzi.
Amerykański urząd ds. bezpieczeństwa transportu (NTSB) podał, że nagle w kabinach obu maszyn zawyły syreny. Piloci zareagowali natychmiast. Według NTSB, aby uniknąć zderzenia, pilot rosyjskiego jumbo jeta obniżył wysokość o sto metrów. Samolot Delty także dokonał manewru wymijającego.
"Samoloty były o 60 sekund od zajęcia tej samej przestrzeni powietrznej" - powiedział rzecznik NTSB Peter Knudson.
Incydent wydarzył się nad otwartym oceanem, w pobliżu nie było radarów pozwalających na wcześniejsze wykrycie zagrożenia. Jest jednak pewne, że ktoś popełnił błąd. NTSB zauważa bowiem, że w podobnych sytuacjach samoloty latają w odstępie piętnastu minut, a wykorzystywane szlaki powietrzne zgłasza się dużo wcześniej.