W czwartek rano ciało dziecka w stawie Szperek zauważył przypadkowy przechodzień. Pomimo kilkudziesięciominutowej reanimacji 2,5 letniego chłopca nie udało się uratować.
Według ustaleń śledczych, rodzice chłopca pozostawili niezamknięte drzwi wejściowe do domku letniskowego, w którym przebywała rodzina. Chłopiec bez opieki dorosłych opuścił budynek i poszedł nad oddalone o około 200 m jezioro, gdzie spadł z pomostu i utonął.
Rodzice dziecka w noc poprzedzającą zdarzenie pili alkohol. Przebadana po odkryciu ciała 29-letnia matka chłopca miała około 1 promila alkoholu w organizmie. 32-letni ojciec zgodnie z przepisami Kodeksu karnego był trzeźwy – miał około 0,08 promila.
W piątek rodzicom dziecka przedstawiono zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci i narażenia na utratę życia lub zdrowia swojego 2,5-letniego syna. Podejrzani przyznali się do winy. Prokuratura złożyła wniosek o ich tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy.
Dozór policji
Prokurator Marcin Kubiak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim przekazał w sobotę PAP, że zdaniem sądu istnieje duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im czynów. - Sąd uznał jednak, iż wystarczającym środkiem zapobiegawczym do tego, aby zapewnić prawidłowy bieg postępowania przygotowawczego jest zastosowanie środków wolnościowych zamiast wnioskowanego środka izolacyjnego - powiedział.
Sąd nakazał natychmiastowe zwolnienie zatrzymanych rodziców i zastosował wobec nich dozór policji, zakaz opuszczania kraju z jednoczesnym zatrzymaniem paszportów, a także obowiązek zawiadomienia o planowanych zmianach miejsca pobytu na terenie Polski. - Prokurator rozważy zasadność zaskarżenia orzeczenia sądu – powiedział Kubiak.
Rodzicom chłopca grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.