Polska ambasada w Londynie natychmiast wystosowała do BBC list z żądaniem przeprosin. "Zaalarmował nas wczoraj wieczorem jeden z Polaków. Otworzyliśmy e-maila, w którym załączona była petycja wraz z cytatami z programu i aż nie chciało nam się wierzyć, że te paszkwile pojawiły się na antenie tak szacownego nadawcy" - mówi DZIENNIKOWI Robert Szaniawski, rzecznik ambasady.
BBC długo nie skomentowało zajścia ze skandalicznymi wypowiedziami Moylesa. Szefowa działu rozrywkowego, Frances Cronin, na początku była chętna do rozmowy. Gdy usłyszała, że dzwoni polska gazeta, nabrała wody w usta. Jednak po serii interwencji DZIENNIKA stacja wreszcie przeprosiła Polaków.
"Do ambasady zadzwonił jeden z redaktorów BBC i przeprosił Polakow w imieniu redakcji. Oficjalny komentarz na ten temat ma ukazać się na stronie internetowej stacji" - relacjonuje Robert Szaniawski. "Teraz redakcja BBC powinna przeszkolić swoich pracowników co do standardów przyzwoitości" - dodaje Andrzej Matusiak, prawnik z Londynu. "Ale pierwszy krok został już zrobiony" - kontynuuje.
Na stronie internetowej BBC można też przeczytać oświadczenie samego dziennikarza. "Nie miałem na myśli tego, co zostało zrozumiane, ale oczywiście rozumiem, że wielu osobom mogło sprawić to przykrość. I dlatego przepraszam" - pisze Chris Moyles.
Pytanie o standardy etyczne pracowników BBC pojawiało się ostatnio w brytyjskich mediach nieraz. Przypomnijmy, że stacja znalazła się na cenzurowanym pod koniec października, po tym jak podczas programu radiowego dwóch komików, Jonathan Ross i Russell Brand, zabawiało się, nagrywając obraźliwe żarty na automatyczną sekretarkę 78-letniego aktora, Andrew Sachsa. Po tym incydencie ich program zdjęto z anteny, a sam Brand złożył rezygnację.
Emigranci wydają się być już zmęczeni walką o dobre imię Polaków. Prezes Zjednoczenia Polskiego Jan Mokrzycki przyznaje: "Prawie nie chce mi się tego komentować. Moyles to kolejny człowiek, który robi niewłaściwe uwagi i nie wie, o czym mówi".